- To długa historia - rozpoczyna rozmowę Andrzej Adamek, 53-letni oleśniczanin, który od 13 lat żyje na wózku inwalidzkim. Do wypadku, który zmienił jego życie doszło w pracy. To wtedy na nogę pana Andrzeja spadł rozgrzany pręt.
- Stało się to przez nieuwagę, rana była wielkości ziarenka pieprzu, ale mimo antybiotyków nie chciała się goić - opowiada.
Pan Andrzej przyznaje, że wówczas trochę zbagatelizował sprawę. - Rana na śródstopiu dokuczała, ale nie powiększała się, więc funkcjonowałem normalnie - wyjaśnia i wspomina, że dawniej uwielbiał mokasyny. Dzisiaj zastanawia się, czy to nie te kupione po raz ostatni w życiu sprawiły, że jest teraz na wózku inwalidzkim. - Prawdopodobnie ze skóry buta wdarła mi się do rany bakteria - opowiada.
W październiku 2000 roku Andrzej Adamek trafił do wrocławskiego szpitala, gdzie po krótkim pobycie doznał wstrząsu. Ten spowodował zator krwi. - Stwierdzono zator pachwinowy prawy i podkolanowy lewy - opowiada oleśniczanin. Potem sprawy potoczyły się już szybko. Okazało się, że obie nogi trzeba amputować.
- Kiedy obudziłem się po operacji i odzyskałem pełną świadomość, miałem chwilę zawahania, czy warto dalej żyć - mówi naszej gazecie. - Ale wiara w Boga przywróciła mi wiarę w życie. Pan Andrzej ma cztery wnuczki, którym poświęca większość swojego wolnego czasu. - Nie mam nóg, ale mam jeszcze głowę, ręce i serce - mówi oleśniczanin, którego tydzień temu spotkała niemiła niespodzianka. Wózek inwalidzki pozostawiony na jego posesji skusił złodzieja - klienta skupu złomu.
- To dobry wózek sprowadzony z Ameryki - opowiada. - Chciałem przekazać go do szpitala potrzebującym, bo ja już jakoś sobie radzę - dodaje.
Wózek udało się odzyskać i tak jak chce pan Andrzej będzie służył osobie tak samo potrzebującej jak on. Stało się tak dzięki czujności właścicieli jednego ze skupów złomu w Oleśnicy.
Gdy złodzieje pojawili się ze skradzionym pojazdem wystarczył telefon na policję. - Takie zachowanie są dla nas bardzo cenne - mówi Sławomir Gierlach. - Dzięki temu sprzęt wraca do właścicieli, a ci którzy go skradli poniosą karę.
Właściciel skupu, który powiadomił policji prosi o anonimowość. - W takich sytuacjach trzeba reagować, bo nie wszyscy nasi klienci, niestety, przychodzą do nas z towarem z legalnego źródła - mówi.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?