Jak czytamy na stronie apelu o pomoc, Marcin Wojtulewicz do grudnia 2018 był zdrowym mężczyzną. Ciężko pracującym mężem i ojcem dwóch wspaniałych córek. 27 grudnia wszystko się zmieniło. Tego dnia, lekarze zdiagnozowali u niego mocno zaawansowany nowotwór płuc choć nigdy nie palił papierosów. Rozpoczęła się rozpaczliwa, trwająca do dzisiaj walka o życie.
- Żadna dotychczasowa terapia nie przynosi poprawy. Obecnie naszą nadzieją (na którą zbieramy pieniądze), są leki przeciwnowotworowe nierefundowane w Polsce. Miesięczny koszt to 46 000 zł. Prosimy o modlitwę i pomoc finansową - czytamy dalej.
- Chciałabym z całego serca podziękować, za już wpłacone pieniądze. Mój brat Marcin jest po pierwszej dawce leku, jest ciężko, ale jest nadzieja. Proszę, liczy się każda złotówka, mój brat musi otrzymać kolejną dawkę leku. Więc proszę w pierwszej kolejności o modlitwę o udostępnianie postu oraz kolejne wpłaty. Jeszcze raz za wszystko Wszystkim dziękuję, prosząc o więcej. Po prostu pomóżcie, każdy gest i grosz się liczy, nawet ten najmniejszy, najdrobniejszy.
JAK POMÓC?
Wpłaty prosimy kierować na konto:
Fundacja Sedeka
Alior Bank SA
93 2490 0005 0000 4600 7287 1845 (aktualny numer konta do darowizn)
71 1060 0076 0000 3210 0020 7652 (poprzedni numer konta do darowizn)
Tytułem:
11764 - Wojtulewicz Marcin
Upalne dni bez stresu. Praktyczne sposoby na zdrowe lato
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?