MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Maria i Stefan Polańscy z ul. Zielonej w Oleśnicy mają dość konfliktu. Uciążliwy sąsiad zatruwa im życie

Klaudia Kłodnicka
Klaudia Kłodnicka
Małżeństwo Maria i Stefan Polańscy z Oleśnicy tracą cierpliwość do sąsiada, którego obwiniają m.in. o potrącenie głuchoniemego mężczyzny. Od lat podwórko dzielą z mężczyzną, który swoje mieszkanie otrzymał w spadku. Jak mówią nasi rozmówcy chodzi im przede wszystkim o utrzymanie posesji, tak by nie psuła wizerunku ich części. Porozumienie zwaśnionych stron zdaje się jednak być niemożliwe. O co poszło?

O sąsiedzkich perypetiach opowiedziała nam Maria Polańska, która wraz z mężem Stefanem mieszka w kamienicy przy ul. Zielonej w Oleśnicy, nieopodal Parku nad Stawami. W rozmowie z naszym portalem małżeństwo ubolewa nad trwającym od wielu lat konfliktem sąsiedzkim. Oleśniczanie chcą m.in. zadbać o ogólny wizerunek podwórka, który jest w urokliwej części miasta. To jednak bardzo trudne. Dlaczego?

Brak porozumienia

Jak mówią państwo Polańscy największą ich udręką jest sąsiad z parteru, który odziedziczył po rodzicach mieszkanie. - Nici porozumienia nie ma od lat - mówi pani Maria i powraca do sytuacji, która miała miejsce w marcu 2010 roku. Wszystko zaczęło się od martwego zwierzęcia. - Przed domem zobaczyliśmy nieżyjącego kota, był na terenie ogrodu zamkniętego przez pana S. - Chcieliśmy poinformować go o tym, żeby usunął martwe zwierzę - mówi.

Małżeństwo Polańskich wyszło wówczas przed dom. Czekali na S. Sąsiad wyjeżdżał z terenu szkoły, gdzie znajduje się parking. - Mąż wyszedł na chodnik, potem wyszedł na ulicę i chciał zatrzymać samochód - mówi Maria Polańska. - S. nie zareagował. Wprost przeciwnie, jechał dalej, nie zważał, że mąż znajduje się na masce auta. Przeciągnął go po ulicy kilka metrów - podaje kobieta. Maria Polańska przekazała, że sprawa, która trafiła wówczas na policję, została umorzona. - Wykonano tylko obdukcję, a konflikt od tamtej pory narastał - mówi pani Maria.

Pan Stefan jest osobą głuchoniemą. Po potrąceniu do dziś ma ślady na nogach. Jego żona pokazuje nam ogród, który jest zaniedbany przez sąsiada, a który znajduje się w części wspólnej. Maria Polańska przekazuje, że sąsiad nie zgadzał się też na wszelkie naprawy w starej, poniemieckiej kamienicy.

Nie chciał wykonać remontu dachu, czy wymiany okien - opowiada pani Maria. Mówi też, że wszelkie rozmowy z policją nie przynoszą skutku. - Policja nam nie pomaga, a my jedynie chcemy żyć w godnych warunkach i zadbać o wizerunek - mówi.

Dzielnicowy wie

Jak podaje policja, sprawa konfliktu jest znana dzielnicowemu.

Każdorazowo przy zgłaszanych interwencjach policjanci dokonują adekwatnych działań dotyczących zgłoszonej sytuacji. Dodatkowo dzielnicowy reaguje i podejmuje odpowiednie czynności w zakresie zgłoszonych spraw - podaje asp. Bernadeta Pytel, oficer prasowa z KPP w Oleśnicy.

Czy uda się pogodzić zwaśnionych sąsiadów? Na to wskazuje niewiele, bowiem żadna ze stron nie chce usiąść do wspólnych rozmów. Z sąsiadem państwa Polańskich, panem S. chcieliśmy porozmawiać osobiście, jednak nie zastaliśmy go w domu. Jeśli zechce odnieść się do sprawy - do tematu wrócimy.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto