W Pogoni nadal targają się po szczękach

W piątek członkowie stowarzyszenia MKS Pogoń Oleśnica spotkali się w centrum konferencyjno-bankietowym Garden na walnym zebraniu sprawozdawczym. Wzięło w nim udział 31 spośród 95 członków stowarzyszenia. Finansowe podsumowanie za rok 2013 przedstawił Piotr Nasiadek. Na dzień 31 grudnia 2013 MKS miał stratę 33 144 zł. Koszty wyniosły 159 tysiące złotych, a przychody 126 tysięcy. Finanse w dużej mierze dotyczyły sekcji piłki nożnej, w imieniu której wypowiedział się Mariusz Kartocha. Wcześniej o działalności brydżowej i szachowej opowiedzieli odpowiednio Bernard Maciński i Artur Paprocki.

Pogoni mogłoby nie być
- Poprzedni rok należy rozdzielić na dwa półrocza – zaznaczył prezes Pogoni, podając kwoty wydane na cztery kluczowe dla budżetu rodzaje zobowiązań za pierwszą i drugą część 2013 roku. Na premie dla piłkarzy I zespołu wydano 16700 (0 zł w II półroczu), zwrot za dojazdy wyniósł 8920 (2000), a wynagrodzenie trenerów i kierownika 25500 zł (4600 zł). Ponadto w pierwszej połowie roku zaciągnięto pożyczkę 18000 zł na zobowiązania z 2012 roku. Tym samym koszty za I półrocze to 69 120 zł, a za drugie 6600 zł. - Cięcia były niezbędne. Gdyby nie to dzisiaj byśmy tu nie siedzieli, bo Pogoni by po prostu nie było – stwierdził Kartocha.

Kto winny długów?
- Dług powstał w dziwnych okolicznościach. Już po zatwierdzeniu dotacji z miasta, MOKiS zwiększył stawkę wynajmu boiska na stadionie o 400% – powiedział Kartocha. - Ten dług spowodował pan Potycz – ripostował Ryszard Siwecki, który uważa, że byłoby inaczej, gdyby Pogoń nie przegrała przetargu na utrzymanie stadionu. - Z tego co mi wiadomo, klub przegrał go o bardzo mało kwotę. Może nie trzeba było być tak pazernym? - dopytywał. - Przecież przetarg był z góry ustawiony - wyraził swoją opinię Wiesław Krasinkiewicz.
- Nie wiem, co stało się z poprzednimi władzami miasta, że co najmniej od 5 lat niszczyły Pogoń. Kiedy przyszedł nowy zarząd wydawało się, że będziecie oczkiem w głowie. Obok oczywiście wiadomego klubu, Siatkarza Oleśnica, który w przeliczeniu na jednego zawodnika dostawał wielokrotnie więcej niż MKS. To był skandal! - oznajmił były już radny Mirosław Pałka. - Jako komisja nie mieliśmy wpływu, bo dotacje ustalali burmistrz razem z panem Rozdolskim – zaznaczył.

Kronika (nie)zgody
Kazimierz Karpienko obdarował nowego prezesa spółki z o.o. Michała Kreja pamiątkową kroniką klubu, dziękując za pojawienie się w Oleśnicy, aby chwilę potem wyciągnąć wypis z KRS-u, w którym na dzień 18 grudnia 2014 jako prezes spółki wciąż widnieje Mariusz Kartocha. - Jestem prezesem i właścicielem spółki, formalności trwają - potwierdził sam zainteresowany. Lista zarzutów ze strony Karpienki była długa i dotyczyła domniemanych nieprawidłowości ze strony zarządu, o których rozpisywała się także lokalna prasa, co udokumentowane jest we wspomnianej kronice. Chodziło m.in. o niezwołanie w terminie walnego, wyrzucenie z klubu wieloletnich działaczy i nie przyjęcie w poczet członków osób z klubowej opozycji, pomimo złożenia wniosków. Zaatakowano również Filipa Potycza, stwierdzając, że ten podrabiał podpisy. - Nie jest moim celem nikogo obrażać. Rozmawiajmy szczerze i do bólu - zaznaczył Karpienko.

- Prezesi są na świeczniku i zawsze byli opluwani. Michał Krej to idealna osoba na to stanowisko, oddana dla sportu i zobaczycie, że plan wykona w 100%. Patrząc na ten sączący się jad, to my ze Zbyszkiem Knysakiem nie powinniśmy dać ani złotówki - zabrał głos poirytowany Wiesław Krasinkiewicz, członek zarządu i jeden ze sponsorów. Na zakończenie większością głosów walne zebranie przyznało zarządowi absolutorium.