Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TYLKO U NAS! Szczere wyznanie matki: Idę na leczenie i będę walczyła o dzieci

kk
Agata Siodłowska zapowiada walkę o synów
Agata Siodłowska zapowiada walkę o synów fot. archiwum prywatne Agaty Siodłowskiej
Agata Siodłowska, mama Antosia i Dominika, u której w ubiegłym tygodniu interweniowała policja, prostuje niektóre fakty z tamtego wydarzenia i zapowiada walkę o synów

O zdarzeniu było głośno zaraz po długim weekendzie. Policja informowała wówczas o dziecku, które zostało odebrane matce po wizycie kuratorki w mieszkaniu rodziny. Była mowa o śladach u trzynastomiesięcznego chłopca, które mogły świadczyć o tym, że użyto wobec niego siły. Maluch został odebrany rodzicom. Do placówki opiekuńczej trafi także jego starszy brat.

- Wszystko zaczęło się 2 maja. Zostawiłam synów z partnerem, a sama poszłam do koleżanki. Była krótko po porodzie. Chciała żeby jej pomóc - opowiada Agata Siodłowska. - Kiedy zostawiałam dzieci w domu parter był trzeźwy, ale już w trakcie mojego pobytu u koleżanki dostałam od niego telefon. Po głosie wyczułam, że pije alkohol.

Kobieta mówi, że od razu wróciła do domu. - W mieszkaniu zastałam partnera i jego kolegę pijących alkohol. Na stole stała butelka 0,7 l i dwie szklanki. Antoś bardzo płakał, widać było, że jest przestraszony. Jak wchodziłam widziałam jak spadł mojemu partnerowi z kolan - opowiada. - Bardzo się zdenerwowałam. Zaczęłam wypytywać starszego syna co się stało. Dominik powiedział, że tata rzucił Antosia na łóżko a później na ścianę.

Pani Agata zapewnia, że udało jej się uspokoić synów i wyprosić nietrzeźwego partnera z mieszkania. Nic nie wskazywało też na to, że młodszemu dziecku coś może dolegać.
Policja pojawiła się w jej mieszkaniu dopiero następnego dnia. - Szłam z koleżanką przez miasto, kiedy spotkałam panią kurator - opowiada. - Zapytała mnie, co u nas i że chce nas odwiedzić. Opowiedziałam co się stało. Stwierdziła, że przyjdzie dzisiaj. Najlepiej teraz. Potem wszystko potoczyło się już szybko - mówi i przyznaje, że w dniu zatrzymania przez policję była pod wpływem alkoholu. - Ale nie byłam pijana - zapewnia. - Poza tym to ja od razu pojechałam z młodszym synkiem do szpitala. I jestem tam z nim cały czas. Byłam w Oleśnicy tylko dwa razy, żeby zabrać rzeczy (dziecko jest w szpitalu we Wrocławiu, red.).

Pani Agata mówi, że opowiada swoją historię, bo chce uciąć wszystkie spekulacje na ten temat. - Zgadzam się na upublicznienie moich danych i wizerunku, bo i tak wszyscy wiedzą, że chodzi o mnie i moje dzieci - wyjaśnia. - Poza tym ja będę o moich synów walczyła. Dzieci nie będą mi odebrane, będą tylko zabezpieczone. Trafią do placówki, ale będę mogła je odwiedzać. Bardzo mi na nich zależy dlatego idę na leczenie. Zamknę się na dwa, trzy miesiące, bo chcę być zdrowa, chcę zabrać synów z powrotem do domu.

Pani Agata podkreśla, że otrzymała zarzut niepoinformowania policji i pogotowia o tym, co stało się 2 maja w jej mieszkaniu. - Nie zrobiłam tego, bo nie miałam żadnej pewności, że mój syn mówi prawdę. On ma tylko 4,5 roku. Mógł to wszystko wymyślić, a młodsze dziecko miało tylko lekkie zaczerwienienie, żadnych innych śladów - mówi i na koniec dodaje. - Mój partner nigdy wcześniej nie uderzył żadnego z synów. Co się mogło stać wtedy on sam tylko wie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto