PKP: Kładka zbyteczna

W maju minie rok od zamknięcia kładki prowadzącej na dworzec PKP. Po szumie medialnym w sprawie jej remontu zapadła cisza. Nikt z nikim nie prowadzi żadnych rozmów. Kłódka zawisła na dobre?
Rzecznik burmistrza Edyta Małys-Niczypor przypomina.
- 4 maja do urzędu wpłynęło pismo z kolei o złym stanie kładki - mówi. - Informacja ta dotarła do nas po fakcie, już po zamknięciu przejścia. W tym samym piśmie dyrektor ds. technicznych spółki Mikołaj Krzeczkowski poinformował, że kładka jest dla PKP zbyteczna. Odpowiedź władz miasta trafiła i do PKP, i do ministra transportu. To pismo wyszło z ratusza 7 maja. Od tamtej pory urzędnicy wymieniali się z koleją pismami jeszcze kilka razy. Ostatni raz... 19 września 2012 roku. - Obecnie pomiędzy PKP a urzędem nie są prowadzone rozmowy w tym temacie - informuje rzecznik burmistrza.
O sprawę pytamy Bartłomieja Sarnę, rzecznika PKP - Po sporządzeniu ekspertyzy kładki przekazaliśmy ją do dalszych analiz przez Stowarzyszenie Olsensium w celu optymalizacji kosztów i weryfikacji zaleceń zawartych w ekspertyzie - wyjaśnia. - Podejmujemy też starania dotyczące redukcji kosztów związanych z prowadzeniem tej inwestycji.
Broni nie składa natomiast poseł Michał Jaros, którego zapytaliśmy o patową sytuację w kwestii oleśnickiej kładki. - Uważam, że poza wewnętrznymi ustaleniami w PKP czas na otwartą rozmowę z samorządem Oleśnicy - mówi.
- Wysłałem do PKP i do burmistrza zaproszenie na spotkanie do mojego biura w najbliższym dogodnym terminie. Chcę, żeby wszyscy mieli świadomość, że bez udziału miasta to przedsięwzięcie się nie uda. Parlamentarzysta podkreśla też, że w ostatnich miesiącach skupił się na rozmowach w Warszawie i poszukiwaniu oszczędności w rozliczeniach wewnątrz grupy PKP i na analizie ruchu kolejowego w Oleśnicy.
Do spotkania - zakładając wariant optymistyczny - dojdzie. Ale co z tego? Kolej bez miasta nie zdziała nic, a miasto z PKP współpracować w sprawie remontu nie zamierza.