Oleśnica: Niekorzystny wynik kontroli NIK w szpitalu

Jak udało ustalić się naszemu portalowi lista uchybień, która znalazła się w pokontrolnym dokumencie, jest długa.
Najwyższa Izba Kontroli zarzuca szefostwu szpitala m.in. to, że w latach 2008-2011 (chodzi o pierwszą połowę minionego roku, red.) placówka nie prowadziła ilościowej i jakościowej ewidencji odpadów medycznych zaliczanych do niebezpiecznych.
- W okresie objętym kontrolą Powiatowy Zespół Szpitali w Oleśnicy wytworzył o 3066 kg odpadów więcej niż przekazał do utylizacji - wyjaśnia Przemysław Witek z wrocławskiej delegatury NIK.

Kontrolerzy NIK wyliczają też inne uchybienia w gospodarowaniu odpadami medycznymi. To m.in. brak kart przekazywania odpadów, dostęp nieuprawnionych osób do miejsc niebezpiecznych. - Mimo, że przeszkolona w tym zakresie została tylko jedna osoba, odpadami zajmowało się tak naprawdę pięciu innych pracowników - wyjaśnia Witek. - Dodatkowo jedna z nich przyznała się do sześciokrotnego sfałszowania podpisu współpracownika. W ocenie Najwyżej Izby Kontroli, kierownik działu technicznego Powiatowego Zespołu Szpitali, wydając swoim podwładnym ustną dyspozycję wykonywania czynności, do których nie byli przygotowani przyczynił się nie tylko do nierzetelnego prowadzenia ewidencji, ale też naraził ich na utratę zdrowia lub życia. W protokole czytamy również o niewłaściwym przechowywaniu odpadów medycznych. Zastrzeżenia budził brak boksów do segregacji, wysoka temperatura panująca w pomieszczeniu oraz stan techniczny urządzenia służącego do przechowywania odpadów tym m.in. części ludzkiego ciała. Bulwersujący jest także fakt braku środków dezynfekujących w magazynach.

- O rażącym poziomie tego zaniedbania świadczy fakt, że od 2008 roku kierownik złożył tylko raz zapotrzebowanie na te środki - wyjaśnia Przemysław Witek.
Kontrolowano także dokumenty dotyczące powstania spalarni. Za pozytyw uznano sam fakt jej budowy. - Ale pod kątem gospodarności negatywnie należy ocenić podjęcie tej decyzji tylko w oparciu o kalkulację, która wprawdzie prawidłowo określała koszt przedsięwzięcia, ale już błędnie koszt utylizacji. - Rezygnując z pozyskania opinii eksperckiej, ówczesny zarząd powiatu (decyzja o powstaniu spalarni zapadła w pierwszej kadencji, red.) pozbawił się wiedzy, która mogła mieć wpływ na podjęcie ostatecznej decyzji w sprawie budowy - uważają kontrolerzy, od których pochwałę otrzymał zarząd pracujący w powiecie obecnie.
Za dobrą uznano decyzję o dzierżawie obiektu, a z czasem i jego sprzedaży. - To pozwoliłoby uniknąć generowania straty przez szpital. Na koniec czerwca 2011 roku wyniosła ona blisko milion złotych - mówi Witek.

Tłumaczenie dyrektorki Dyrektor Agnieszka Cholewińska ustosunkowała się do opinii Najwyższej Izby Kontroli. W piśmie skierowanym do wrocławskiej delegatury NIK zadeklarowała m.in. prowadzenie jakościowej i ilościowej ewidencji odpadów, przeszkolenie pracowników mających styczność z odpadami, czy też zmodernizowanie pomieszczeń, do którego trafiają. W odpowiedzi na protokół pokontrolny dyrektorka obiecała też większą częstotliwość jeśli chodzi o wywożenie odpadów. Ma się to odbywać co najmniej dwa razy w tygodniu.