- Poszłam do pracy już jako dojrzała kobieta - opowiada. - O wolnym etacie w biurze Cechu powiedziała mi znajoma. Zdecydowałam się, choć cena na początku była wysoka. Mąż tak się obraził, że dwa tygodnie się do mnie nie odzywał - wspomina ze śmiechem.
W czasach, gdy pani Maria kierowała biurem rzemieślników (w latach 1962-82) to mieściło się w oleśnickim Rynku. - To były piękne, ale też trudne czasy dla ludzi rzemiosła - mówi starsza pani. - Władza była wobec nich bardzo restrykcyjna. Dobrze pamiętam pewnego szewca, u którego w zakładzie znaleziono towar, a on nie potrafił podać źródła jego posiadania. Nielegalny towar to była sprawka jego pracownika, ale to szewc został aresztowany. Zresztą funkcjonująca wówczas komisja podatkowa potrafiła zaszkodzić wielu prowadzącym własne zakłady.
Z uśmiechem starsza pani wspomina oleśniczankę, która przyszła do niej poskarżyć się na krawca, który uszył spódnicę nie tak jak tego oczekiwała. - Kilka lat temu jakaś pani kłaniała mi się na ulicy - mówi. - Gdy zauważyła, że jej nie poznaję, przypomniała, że to ona interweniowała u mnie ze źle uszytą spódnicą, a ja pomogłam jej załatwić spór z krawcem.
Tamte czasy to także profesje, o których teraz można tylko przeczytać w książkach. - Pod naszą opieką było ponad trzydziestu kowali, wielu krawców, modystka, której salonu dzisiaj bardzo w Oleśnicy brakuje - wylicza pani Maria, miło wspominając także wolny czas, który razem spędzali rzemieślnicy. - Organizowaliśmy wycieczki, czasem rezerwowaliśmy na wyjazd cały wagon. Było bardzo wesoło - opowiada. - Pamiętna była wyprawa na Białe Noce do Leningradu, promem do Danii, do Krakowa.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?