Mieszkańcy walczą z wiatrakami

Niewiele wskazuje na to, aby farmy nie trafiły do planu zagospodarowania wsi, który jest właśnie opracowywany. Mieszkańcy zdają sobie z tego sprawę. I bulwersuje ich fakt, że nikt z gminy konkretnie o tym z nimi nie rozmawiał, że gmina nie stanęła po ich - wyborców - stronie. - Czujemy się wykorzystani - mówiła nasza rozmówczyni. - Przed wyborami jesteśmy w centrum zainteresowania, teraz traktuje się nas, jako zło konieczne. Kobieta udowadnia też, że nie chodzi o to, by fermy nie powstały. Ale chodzi o odległość. Myślę, że nikt z nas nie chciałby mieć za płotem tak ogromnego wiatraka. Tym bardziej, jeśli w budowę domu włożył oszczędności całego życia, a częstokroć zaciągnął kredyt na najbliższe kilkadziesiąt lat. To są trudne tematy i wiem, że borykają się z nimi mieszkańcy w wielu polskich gminach. I nie wszędzie - co jest dobrą wiadomością - przegrywają. Jak będzie w Smardzowie?

Ta właśnie wieś ma od lat sporo problemów. Związane zwłaszcza ze swoim położeniem. Bo uciążliwością przez lata były przecież samochody dzień i noc pędzące przez tę miejscowość. Teraz, gdy po uruchomieniu S8, gdy one się wreszcie skończyły, pojawiły się nowe. Zresztą nie tylko ta miejscowość w gminie Oleśnica ma ostatnio twardy orzech do zgryzienia. O kłopotach mieszkańców Osady Leśnej i okolicznych wsi związanych z planowaną budową fermy norek pisaliśmy już w “Oleśniczaninie”. Tego sąsiedztwo też nie zazdroszczę. I tak naprawdę trudno też rozstrzygnąć, które będzie gorsze. Czy to związane z fermą wiatraków czy gospodarstwem i kilkudziesięcioma tysiącami norek? Mieszkańcy mają problem, a myślę że władze gminy sporą zagwozdkę. Podejmowanie takich decyzji nie jest ani łatwe, ani przyjemne. Zwłaszcza, że w perspektywie mamy wybory, a ludzie odgrażają się, że na tak bezsilną radę drugi raz nie mają zamiaru głosować. Póki co, i jedni, i drudzy zapowiadają bój o spokój w swoich wsiach. Czy uda się go zachować?