Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto jest winny śmierci 8-letniego Bartka. W prokuraturach nadal toczą się śledztwa

Katarzyna Kijakowska
Tragedia wydarzyła się w ubiegłym roku przy ul. Moniuszki w Oleśnicy
Tragedia wydarzyła się w ubiegłym roku przy ul. Moniuszki w Oleśnicy fot. Grzegorz Kijakowski
W tym roku we wrześniu Bartek byłby uczniem trzeciej klasy podstawówki. Chłopiec zginął we wrześniu ubiegłego roku. W sprawie jego śmierci nadal toczą się dwa prokuratorskie postępowania. Ich końca nie widać.

Do tragedii doszło przy ul. Moniuszki. Przypomnijmy, że dziecko wpadło pod dwa samochody. Najpierw chłopiec został potrącony przez kierującą fordem 37-letnią kobietę, a następnie przez nadjeżdżający z przeciwnej strony pojazd kierowany przez 33-latkę. I właśnie w sprawie samego drogowego wypadku postępowanie prowadzi oleśnicka prokuratura. Ponownie. Bo pierwsza decyzja śledczych mówiła o umorzeniu postępowania. Podważył ją pełnomocnik rodziny Bartka oleśnicki adwokat specjalizujący się w wypadkach drogowych mecenas Mariusz Wysocki. Sąd przyznał mu rację i sprawa ponownie trafiła do rozpatrzenia.

Dwaj lekarze usłyszeli zarzuty narażenia chłopca na utratę życia - Małgorzata Klaus

Drugie, równie ważne postępowania, toczą się już w prokuraturze okręgowej. Dotyczą zachowania lekarzy, którzy odesłali chłopca przetransportowanego przez lotnicze pogotowie ratunkowe do szpitala przy ul. Borowskiej. Małgorzata Klaus z wrocławskiej prokuratury informuje, że lekarzom postawiono zarzuty. - Dwaj lekarze usłyszeli zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia 8-letniego chłopca. Lekarze ci, mimo obowiązku podjęcia czynności leczniczych, mając świadomość konieczności podjęcia takich działań, nie podjęli się ratowania chłopca i odmówili przyjęcia go do szpitala – wyjaśnia Klaus. Po tym, jak śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przywiózł dziecko na ulicę Borowską, lekarze - zamiast ratować jego życie - spierali się z ratownikami, kto ma pomóc umierającemu chłopcu i zalecili transport do szpitala wojskowego. Dziecko trafiło tam po kilkunastu minutach. Tutaj zmarło. Głównym zarzutem Narodowego Funduszu Zdrowia wobec szpitala, jest brak na SOR lekarza medycyny ratunkowej, który jest najważniejszą osobą w tzw. zespole urazowym. Dyrekcja szpitala broni się, że nie ma na Dolnym Śląsku specjalistów z zakresu medycyny ratunkowej.

Spór trwa i będzie się toczył także na sali sądowej. Niestety, żadne rozstrzygnięcie nie przywróci życia małemu chłopcu. Czy mógłby żyć, gdyby lekarze od razu przyjęli go na oddział? Na to pytanie odpowie sąd.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto