Za piłkarzami i sympatykami dobroszyckiego Dębu sezon o dwóch obliczach - tym smutnym, jesiennym, gdy dobroszyczanie wyniki mieli dużo poniżej oczekiwań, i tym radosnym, wiosennym, kiedy Dąb urósł do miana jednej z najlepszych drużyn z lidze.
Ale po kolei...
Nowy szkoleniowiec Arkadiusz Gralak debiut miał udany. Rywalem był Rzemieślnik Oława, beniaminek ligi, a jego zespół wygrał 3:1.
Pierwszego gola zdobył Mateusz Surma, którego ściągnął ze Szczodrowa, a potem Gralak wykazał się nosem wprowadzając Jacka Łobodę, który zdobył dwie zwycięskie bramki. Potem były dwa remisy, a następnie skromna wygrana 1:0 z Zenitem Międzybórz. A w piątej serii spotkań przyszła porażka 0:3 w Solnikach Małych. Kolejne ciosy Dąb przyjął od Miłoszyc (0:3) i Sycowa (0:2).
Im strzelać nie kazano
Problemem podopiecznych trenera Gralaka była ofensywa, oparta na wspomnianych dwóch nazwiskach. Jeśli zawodzili Surma i Łoboda, praktycznie nie było komu strzelać. Potem doszła jeszcze przegrana u siebie z byłym klubem i seria porażek sięgnęła czterech spotkań. Na dobre wyszła dobroszyczanom pauza w 9. kolejce, bo po niej wygrali 1:0 z Foto-Higieną. Wciąż jednak skuteczność wołała o pomstę do nieba. Nie dość, że zespół nie mógł znaleźć formy, to dodatkowym bólem głowy była krótka ławka. I choć jesień zakończyła się bezbramkowym remisem z niepokonanym liderem z Jelcza-Laskowic, co można było uznać za sukces, to nie było powodów do radości, gdy patrzyło się na ligową klasyfikację. Odległe 10 miejsce w stawce trzynastu zespołów, z których dwa wyraźnie odstawały od reszty konkurencji w „serie A” i zaledwie 13 punktów uzbieranych w 12 spotkaniach. Dużo o sile ataku Dobroszyc mówi to, że ich ofensywa zdobywała gola średnio co 100 minut...
Niezdobyta twierdza
Po takiej jesieni niewielu spodziewało się tak znakomitej wiosny w wykonaniu ekipy Gralaka, którego praca zaczęła przynosić w końcu efekty. O ile forma wyjazdowa dobroszyczan pozostała na poziomie tej jesiennej, o tyle stadion w Dobroszycach na całą rundę zamienił się w twierdzę nie do zdobycia. Ba, Tomasz Żuraw i spółka nie stracili przed własną publicznością choćby punktu! Zwycięstwa na swoim boisku były przy tym niezwykle okazałe. Dość dodać, że w pierwszym wygranym na wiosnę meczu ze Zbytową (7:0), zdobyli ponad dwa razy więcej goli u siebie niż przez całą pierwszą rundę, gdy strzelili ich zaledwie trzy. A łącznie do końca drugiej części rozgrywek 29. I aż niesprawiedliwa wydawała się na koniec tak świetnej partii sezonu bolesna porażka w Jelczu-Laskowicach (1:9). Mimo tego, drużyna z Dobroszyc ukończyła rywalizację na 6. miejscu z dorobkiem 36 „oczek”, podobnie jak Grom, który wyprzedził ją lepszym bilansem bezpośrednich starć. Jak przyznawał sam trener, zawodnikiem, który „robił różnicę” był wiosną Krzysztof Michalewski, sprowadzony do klubu w zimowej przerwie. W nowym sezonie to właśnie „Misiu” przejmie stery po Gralaku, ale patrząc na wyniki z minionego półrocza poprzeczkę poprzednik zawiesił mu niezwykle wysoko.
2
to miejsce w tabeli zajmo-wałby Dąb Dobroszyce, jeśli wzięlibyśmy pod uwagę tyl-ko mecze z rundy wiosennej. Na 23 zdobyte punkty prze-łożyła się przede wszystkim seria sześciu wygranych z rzędu na własnym terenie. Z Dobroszyc na tarczy wra-cali kolejno piłkarze KS-u Zbytowa, LZS-u Solniki Ma-łe, Pogoni Syców, Lotosu Gaj Oławski i Huraganu.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?