Chłopcy do bicia? Nic z tego - mówi Ryszard Pietraszewski, trener Pogoni Oleśnica

Drugi raz w tym roku ograliście towarzysko rezerwy Śląska. Trzymacie poziom.
Można tak powiedzieć, lecz trzeba pamiętać, że to tylko sparing i ma nam pokazać, co działa, a gdzie coś musimy poprawić. A tu na pewno jest sporo pracy nad defensywą. Przydałaby się większa rywalizacja na pozycjach w obronie. Z takim rywalem błędy są nieuniknione, ale i tak uważam, że straciliśmy za dużo goli. Na ligę na pewno będziemy jednak gotowi.

W Solnikach swoje „pięć minut” dostała młodzież. Jak trenera ocenia poczynania juniorów?
Chciałem, aby zagrali dłużej, bo oni muszą zdawać sobie sprawę, że już teraz walczą o grę kiedyś w pierwszej drużynie. I kilku, nie chcę w tym momencie jeszcze wymieniać nazwisk, dało mi poważne powody, aby pochylić się nad ich osobą. Być może ktoś z nich zdoła wejść do pierwszego zespołu na stałe jak Grzesiu Kubiszyn czy Patryk Kluziak. Mowa tu o całej kadrze, bo walka o podstawowy skład trwa tydzień w tydzień.

Pojawili się też testowani zawodnicy. Jakie recenzje zebrali Maciek Zapał i Mariusz Witaszek?
Mariusz w bramce na pewno bardzo, ale wciąż nie jest naszym zawodnikiem, więc sprawa jest otwarta. Maćka znam świetnie, bo prowadziłem go przez 5 lat w Śląsku. Ostatnio leczył kontuzję, ale jak popracuje nad powrotem do formy to będzie silnym punktem drużyny. Są jeszcze inni kandydaci, lecz póki co wykluczają ich albo urazy albo praca. W tym drugim przypadku musimy to jakoś zgrać, bo zawodnicy z doskoku absolutnie mnie nie interesują. Muszę mieć ich do dyspozycji na każdym treningu.

A jak nasza dotychczasowa kadra. Wszyscy zdrowi?
W większości tak. Piotrek Michalewski ma kontuzje pachwiny, Karol Siódmiak też jeszcze dochodzi do pełnej dyspozycji, ale tak poza tym reszta w porządku. Jeszcze Łukasz Galik narzekał po sparingu ze Śląskiem na plecy. To musimy zdiagnozować, bo wiosną też mu się to zdarzyło.

Jest też kilku piłkarzy wracających z wypożyczeń. Co z nimi?
Z Szymonem Bartnikiem i Michałem Rusieckim rozmawiałem i wiedzą, że muszą się skupić na treningu, bo szansę mają takie same jak każdy inny zawodnik.

Co z Sebastianem Idziorkiem? Trenuje z Widawą Bierutów.
Sebastian przestał być zawodnikiem naszego zespołu. I żeby nie było żadnych niedomówień to jest jego decyzja. Ja żałuję, że jest ona właśnie taka, bo był mocnym kandydatem do bramki.
Zawodnicy, którzy nie złapią się do kadry będą podobnie jak wiosną oddelegowani na wypożyczenia?
Stawiamy przede wszystkim na rozwój, więc to naturalne, że chcemy, aby jak najwięcej zawodników miało szansę gry. Jeśli nie u nas, to w innym klubie. Na pewno nie będzie jednak takiej sytuacji jak ostatnio, że będzie nas za mało.

Sezon rozpoczniecie trzema meczami z czołowymi zespołami ubiegłych rozgrywek. Są w naszym zasięgu?
To jest nowy sezon i nowe rozdanie. Niewątpliwie jednak pierwsze spotkania będą dla nas ważnym sprawdzianem. To nie są nam obce zespoły, bo graliśmy już z nimi w czwartej lidze i teraz tym bardziej jesteśmy w stanie powalczyć. Myślę, że to taka kibicowska perspektywa, aby patrzeć na rywala, a my jako drużyna skupiamy się na sobie i chcemy być lepsi od przeciwnika. Trzeba wychodzić i grać. Niech oni nas próbują zatrzymać, a nie my ich.

Na co w tym sezonie mogą ci kibice liczyć? Tak realnie.
Na pewno na to, że w każdym meczu będziemy wychodzili, aby grać o zwycięstwo. Co do wyników, to trudno dzisiaj jednoznacznie coś deklarować. Jest dużo spadków z trzeciej ligi i trudna będzie walka o utrzymanie, a co dopiero awans. Dopiero po kilku pierwszy spotkaniach tak naprawdę będzie wiadomo jak stoimy na tle rywali i będzie można przyjąć jakiś cel. Pewien jestem natomiast, że nie będziemy chłopcami do bicia.