Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W noc potrafili zarobić nawet 600 zł

kj
Zatrzymani rok temu mężczyźni nie pracują już w policji. Teraz spotykają się w sądzie
Zatrzymani rok temu mężczyźni nie pracują już w policji. Teraz spotykają się w sądzie
Podczas procesu policjantów na jaw wychodzą kolejne przestępstwa

Kolejna odsłona procesu byłych policjantów z komisariatu w Bierutowie. Jeden z oskarżonych Adrian K. przyznał się do winy i podkreślił, że branie łapówek to nie jedyne przewinienie, które mogą mieć na sumieniu byli mundurowi.
Brałem. Przyznaję się do winy
Adrian K. pracował w policji od czternastu lat. Gdyby w 2013 roku nie został zatrzymany, a potem zwolniony ze służby, dziś mógłby już być policyjnym emerytem. Od 2004 roku był funkcjonariuszem komisariatu w Bierutowie. Pracował jako dzielnicowy, ale jeździł też w patrolach i pracował jako funkcjonariusz drogówki.
W poniedziałek przed sądem mówił, że wprawdzie nie pamięta, kiedy zaczął „brać”, ale przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Powiedział też, że pieniądze od kierowców brał zawsze razem z kolegami Janem G. i Tadeuszem R. Obaj panowie w poniedziałek również stawili się na rozprawie, ale swoje zeznania złożą dopiero w październiku.
Adrian K. zapewniał sąd, że sam nigdy nie żądał łapówek. - Z reguły stałem przed radiowozem z fotoradarem i zatrzymywałem kierowców - mówił Adrian K. - Kiedy braliśmy łapówki zawsze dzieliliśmy się kwotą na pół. Brałem, bo w domu na życie brakowało. Czasami w jeden dzień miałem nawet 600 zł dodatkowych pieniędzy właśnie od kierowców - mówił i podkreślał: - Mam na utrzymaniu trzyletnią córeczkę, czternastoletniego syna i żonę, która nie pracuje. Mam tylko ojca, ale jest biedny i nie mogę liczyć na jego pomoc - wyjaśniał K. i dodał też, że było ciężko bo miesięcznie spłacał 1600 zł kredytu hipotecznego.

Podtrzymuje swoje zeznania

Podczas prowadzonego śledztwa Adrian K. mówił też o innych przestępstwach, których uczestnikami byli pośrednio lub bezpośrednio koledzy funkcjonariusze. Nie zawsze miały one związek z braniem łapówek od zatrzymanych kierowców. W poniedziałek sędzia odczytała ich treść, a Adrian K. podtrzymał to, co powiedział kilka miesięcy temu.
- Krzysztof M. i Rafał P., właściciel jednej z bierutowskich firm załatwili żonie jednego z policjantów fałszywe zatrudnienie, żeby ta otrzymywała świadczenia z ZUS-u - zeznawał K. - Od innych ludzi słyszałem historię, że właściciel jednego z ośrodków szkolenia kierowców z Oleśnicy uzyskał bez przetargu zlecenia na bezpłatne kursy na prawo jazdy, a stało się tak dlatego, że właściciel szkoły jest też policjantem w Bierutowie i odpuścił komuś wymierzenia kary w zamian za te kursy - opowiadał K.
Były też inne przekręty. K. M. policjant, którego żona pracowała na stacji paliw miał przyjeżdżać na Orlen z zatrzymanymi kierowcami tirów. - Ci, żeby uniknąć kary kupowali benzynę nawet za 500 zł, a ta wędrowała potem do kanistrów policjanta - mówił podczas śledztwa Adrian K.
Od oskarżonego policjanta sąd dowiedział się też o innym, niezgodnym z prawem procederze. Jan G. miał wymusić stłuczkę, a potem także wypłatę odszkodowania od ubezpieczyciela.
- G. miał zepsutą skrzynię w swoim samochodzie, ale nie miał na naprawę. Potrzebne były cztery tysiące, umówił się więc z kolegą na ustawioną stłuczkę. Dostał od ubezpieczyciela 10 tys. zł - zeznał wcześniej Adrian K.
Do swoich zarzutów odniósł się z pokorą, od początku przyznawał się do winy, a do sędziny, która prowadzi sprawę mówił, że żałuje tego co zrobił i chciałby przeprosić za swoje czyny. Jego adwokat prosi o zniesienie środków zapobiegawczych wobec Adriana K.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto