Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oleśniczanin o swoim występie w Ninja Warrior. "Tor nie wybacza, ale wynik uważam za satysfakcjonujący"

Klaudia Kłodnicka
Klaudia Kłodnicka
Pochodzący z Oleśnicy Hubert Piotroski w minionym tygodniu wystąpił w popularnym programie Ninja Warrior na antenie Polsatu. 21-latkowi udało się przejść eliminacje, a następnie dotrzeć do półfinału. Niestety młody i zdeterminowany zawodnik nie pokonał toru w całości i odpadł. Jak skomentował swój występ i czy zamierza wziąć udział w kolejnej edycji programu?

Dlaczego postanowiłeś wziąć udział w programie? To była Twoja inicjatywa, czy może kogoś bliskiego, rodziny?

Do udziału w programie namówili mnie moi przyjaciele, którzy byli w pierwszych edycjach. Tak naprawdę miałem wtedy startować razem z nimi, ale nabawiłem się wówczas groźnej kontuzji. Byłem więc na ich występach i ich wspierałem, a do mojego debiutu doszło w 3. edycji. Nie wiedziałem jeszcze czego się spodziewać, więc głównie nastawiałem się na przygodę i dobrą zabawę.

Od jak dawna interesujesz się parkourem, freerunningiem oraz street workoutem?

Właściwie od zawsze. Od dziecka musiałem zdobyć najwyższy szczyt na placu zabaw. Zawsze gdzieś to mi towarzyszyło z boku, ale płynniejszy, bardziej profesjonalny rozwój w parkourze, freerunningu rozpoczął się w roku 2016. Przygodę ze street workoutem natomiast, a właściwie z kalisteniką, rozpocząłem w 6 klasie podstawówki lub w 1 klasie gimnazjum.

Jak wyglądały Twoje przygotowania do udziału w Ninja Warrior?

Właściwie nie robiłem niczego nowego. Po prostu trzymałem swoje cykle treningowe. Gdyby przyszli do mnie przedstawiciele Ninja Warrior w trakcie treningu i zaproponowali pokonanie toru, byłbym fizycznie tak samo przygotowany jak z wiedzą o udziale w programie. Wydaje mi się, że tam jest bardzo dużo takich osób. Jesteśmy w gotowości cały czas.

Jak możesz podsumować swój występ (eliminacje, półfinał)? Jakie emocje towarzyszyły podczas występów?

Oczekiwałem troszeczkę więcej od siebie, pewnie dlatego, że odpadłem o włos od finału na przeszkodzie, która wymagała umiejętności, które są dla mnie codziennością. Jednak tor nie wybacza, a czas podczas biegu płynie inaczej - dużo dłuuużej. Jednak wynik uważam za dość satysfakcjonujący. Jeżeli chodzi o emocje to nauczyłem się radzić ze stresem przez uprawianie sportu ekstremalnego. Jednak byłem bardzo, ale to bardzo skupiony. Dopiero oglądając swoje biegi usłyszałem doping z trybun i okrzyki osób. Na torze nic do mnie nie trafiało, byłem odcięty. Byłem tylko ja i kolejne zadanie do wykonania.

Czy chętnie wystartowałbyś w kolejnej edycji?

Wstępnie umawiałem się na kolejną edycję, ale nie chcę zapeszać. Jeżeli jednak do tego dojdzie, będę już mądrzejszy o tę 3. edycję. Teraz pójdę już z zamierzonymi celami.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto