Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oleśnica: Katują swoje rodziny

KK
fot. Grzegorz Kijakowski/Oleśniczanin
b 10-letnią dziewczynkę molestował seksualnie konkubent matki i brat. Przypadków przemocy w rodzinie jest coraz więcej

Sprawa 10-letniej Magdy porusza i bulwersuje. Dziewczynka, która od jesieni przebywa w domu dziecka była molestowana seksualnie przez konkubenta matki i starszego brata. Nie wiadomo jednak, czy lista osób, które wykorzystywały dziecko nie jest dłuższa. O tym, że w rodzinie może dochodzić do przemocy zauważył kurator. – Najgorsze w takich przypadkach oraz w sprawach, gdzie w grę wchodzi przemoc fizyczna jest to, że z domu zostaje wywieziona ofiara, a kat pozostaje – mówi Beata Krzesińska z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, do której trafiają i ofiary molestowania, i przemocy fizycznej. – Ostatnio była u mnie młoda kobieta bita i gwałcona przez własnego męża – opowiada. – Będziemy ją wspierać, ale wiele zależy też od tego, czy sama będzie tej pomocy oczekiwać. Czy nie wycofa się z oskarżeń wobec oprawcy. To zdarza się niestety nagminnie. Niedawno zabieraliśmy z domu bitą kobietę i jej dwoje malutkich dzieci. Trafiła do domu samotnej matki, ale niedługo potem była już z mężem. Sytuacja powtarzała się jeszcze dwukrotnie.
Ofiary przemocy rzadko same zgłaszają się do ośrodków pomocy. Częściej to pracownicy socjalni otrzymują informacje, że w rodzinach dzieje się coś złego. Dzwonią także sąsiedzi. Tak było w rodzinie B., gdzie bracia współżyli z 10-letnią siostrą. Rodzina była upośledzona intelektualnie. – Pamiętam, że matka tego dziecka powiedziała mi wówczas, że nie wiedziała, iż to coś złego, bo sama też doznała takiej przemocy jako dziecko – mówi nasza rozmówczyni.
W ciągu ostatniego roku pracownicy Centrum zabrali z domów szesnaścioro dzieci. W 2010 roku było ich siedemnaścioro. – To duża liczba – mówi urzędniczka, która w trakcie 13 lat pracy w PCPR kilkadziesiąt razy wyjeżdżała do domów, z których trzeba było zabierać dzieci. – Nie uodporniłam się na takie sytuacje – mówi. – Za każdym razem są emocje, łzy. I moje, i dzieci. Pani Beata pamięta historię sprzed roku. – Kiedy wyjeżdżałam z domu z trójką małych dzieci, żeby zawieźć je do placówki byłam ich wrogiem – opowiada. – Kiedy dotarliśmy na miejsce nie chciały mnie wypuścić. Byłam ich jedynym łącznikiem z rodziną, którą musieli opuścić.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto