Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wbił bratu nóż prosto w serce

Katarzyna Kijakowska
O podwójne zabójstwo oskarża Grzegorza P. oleśnicka prokuratura. Sprawa trafiła do sądu. Zabójca najpierw przyznał się do winy, a potem o wymuszenie zeznań oskarżył policję

Do tragedii doszło rok temu w bloku przy ul. 3 Maja 53. To tam w mieszkaniu należącym do Wiesława P. pili od piątku jego brat Grzegorz i znajomy Andrzej P. Libacja trwała nieprzerwanie przez trzy dni aż do feralnej niedzieli. - Jakoś przed godziną 11 do naszego mieszkania zapukał Grzegorz - opowiadał nam wtedy sąsiad mężczyzn. - Powiedział, żeby zadzwonić na pogotowie, bo Wiesiek i jakiś ich wspólny kolega potrzebują pomocy.
Kiedy w mieszkaniu pojawiła się policja Wiesław P. już nie żył, a Andrzej P. był w ciężkim stanie. Zmarł podczas operacji w oleśnickim szpitalu. Po ciosie nożem, który otrzymał w brzuch.
- Nożem, którego na początku nie udało nam się znaleźć - mówi Bartosz Kupniewski z oleśnickiej prokuratury. - Dlatego zabezpieczyliśmy wszystkie, które znajdowały się w mieszkaniu. Dokładnie czterdzieści sztuk.
Podejrzanym o dokonanie zbrodni był od początku 65-letni Grzegorz P. , który na początku przyznał się do pozbawienia życia obu kompanów. - Ale na drugim przesłuchaniu wycofał się ze swoich zeznań - mówi prokurator. - Twierdził, że wymusili je na nim policjanci, a on sam nie widział zajścia.
Gdy doszło do zabójstwa on w tym czasie - tak przekonywał - naprawiał zepsutą spłuczkę w łazience. Dopiero po konfrontacji w prokuraturze przyznał, że zmienił zeznania pod namową sąsiadów z celi.
Jak zatem naprawdę wyglądał przebieg feralnych zdarzeń w mieszkaniu na 3 Maja? Spór faktycznie mógł zacząć się od zepsutej spłuczki.
- To o nią mieli się pokłócić bracia, obaj będący w tym czasie pod wpływem alkoholu - mówi prokurator Kupniewski. - Grzegorz P. twierdził m.in., że to brat uderzył go pierwszy, a potem szedł w jego kierunku z nożem. Gdy ostatecznie Wiesław P. padł od ciosu zadanego ostrym narzędziem prosto w serce, Grzegorz P. poszedł do pokoju obok, żeby powiedzieć koledze, że „coś stało się Wieśkowi”. Andrzej P. miał próbować uderzyć oskarżonego, a w konsekwencji sam nadział się na nóż.
Zadziwiające jest także to, co działo się w mieszkaniu po zabójstwie. Grzegorz P. nie od razu zaalarmował sąsiadów. Najpierw dokładnie umył nóż, którym zadawał ciosy, potem odczekał jeszcze kilkanaście minut, a dopiero potem zapukał do mieszkania obok.
Gdy Grzegorz P. trafił na policję miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Wiesław P. miał cztery promile, a Andrzej P. - 3,29 promila. Mężczyźni nie mieli stałego zajęcia. Dorabiali na zbiórce owoców, a wszystkie zarobione w ten sposób pieniądze przeznaczali na alkohol.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto