Jan Szymik, kierownik Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Oleśnicy, przyznaje, że na przestrzeni dwóch ostatnich lat, starał się zmienić zwyczaje panujące na oleśnickich nekropoliach.
- Przez długie lata pokutowało przekonanie, że na najstarszym cmentarzu przy ul. Wojska Polskiego nie ma wolnych miejsc do kolejnych pochówków – mówi. - To nieprawda. Zrobiliśmy dokładną inwentaryzację grobów, a w zasadzie opłat za nie. Okazało się, że za co najmniej kilkadziesiąt z nich nikt nie płaci nawet od kilkudziesięciu lat. Co istotne o zapłaceniu za miejsce, gdzie leży bliska osoba, pamiętają częściej osoby spoza miasta. Oleśniczanom częściej zdarza się o tej powinności zapomnieć.
W ostatnim czasie na cmentarzu zlikwidowano czternaście starych grobów. - Ja nazywam je kopczykami, bo grobów one nie przypominały – mówi Jan Szymik. - Nie powiem, nie obyło się bez awantur przy tej okazji. Jedna z oleśniczanek, niepłacąca za grób od 1975 roku, nawet straszyła mnie prokuraturą. Uważam jednak, że zamiast tracenia czasu na kłótnie z nami, lepiej pamiętać o najbliższych.
Jak wygląda likwidacja grobu? Ludzkie szczątki wyciągane z każdego z nich są przekładane do tak zwanych trumien ekshumacyjnych. A te chowane w tym samym miejscu, tyle że głębiej niż na nowo przygotowywany grób.
Pracownicy Zarządu Cmentarzy Komunalnych muszą sobie radzić także z notorycznym podrzucaniem śmieci na cmentarze. - Mieliśmy panią, która przywiozła je tutaj aż z Dobroszyc. Niestety, nie przemyślała sprawy, bo wśród wyrzuconych papierów były imienne faktury. Szybko do niej dotarliśmy – relacjonuje Jan Szymik, który chciałby również, aby mieszkańcy przestrzegali zakazu jazdy przez cmentarz na rowerze i spacerowania po nim z psami. - To niewybaczalne – mówi wzburzony. - Nie potrafię zrozumieć, dlaczego właściciele czworonogów nie potrafią uszanować miejsca. Jestem pewien, że nie chcieliby, aby pies załatwił potrzebę fizjologiczną przy grobie kogoś z jego rodziny.
Jakie zmiany przyniesie nowy rok w zarządzaniu oleśnickimi nekropoliami? Nasz rozmówca nie ukrywa, że chciałby doprowadzić do finału sprawę ławek stojących przy grobach. - To nie jest złośliwość z naszej strony, tylko dbałość o bezpieczeństwo ludzi, którzy pracują na cmentarzach – argumentuje.
- Nie tak dawno o krok od nieszczęścia było podczas pogrzebu przy ul. Wileńskiej. Pracownik zakładu pogrzebowego zahaczył płaszczem o ławkę i tylko dzięki zimnej krwi kolegi uniknął upadku i uderzenia głową o pomnik.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?