Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Takie święta w PRL-u. Jak wspominają je oleśniczanie!

Katarzyna Kijakowska
Inne, ale na pewno nie gorsze. Oleśniczanie wspominają święta sprzed lat

Dzisiaj smak świąt Bożego Narodzenia czujemy w każdym miejscu. W sklepach, na ulicy. Często już w listopadzie. Jak było trzydzieści lat temu i wcześniej. Jak wyglądały święta w PRL-u?

Cudne święta
- Dom pachnący choinką, pastą do podłóg, trzaskający ogień w piecu, a nade wszystko cudowne zapachy ciast z mnóstwem bakalii - tak święta swojego dzieciństwa wspomina Elżbieta Zobek. - Uwielbiałam podkradać surowe ciasto drożdżowe z którego tato zaplatał w potrójny warkocz struclę.
Oleśniczanka pamięta też schyłek lat 70. - Polowanie na cytrusy i inne produkty. Po mięsa, szynki, wędliny mama stała pod sklepem całą noc, grzejąc się w samochodzie podstawionym przez męża dla kolejkowiczów, bo zimy były śnieżne i mroźne. Na stole było wszystko, ale z jakim trudem zdobyte - uśmiecha się. - I przyszły lata 80-te, stan wojenny. Mąż ryzykując jeździł na wieś do gospodarzy i kupował pół świniaka. Złapanie groziło konfiskatą i dużymi nieprzyjemnościami, a jeszcze trzeba było zdążyć przed godziną policyjną. Tak, wiele trudu, wysiłku i sprytu wymagało przygotowanie w tamtych czasach świąt, bo na stole musiało być wszystko zgodnie z tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie - mówi pani Elżbieta.

Skromne, ale tradycyjne

Święta w czasach powojennych bardzo dobrze pamięta z kolei Edward Niczypor.
- Były bardzo skromne, starano się jednak trzymać je w tradycji polskiej - wspomina pan Edward. Choinki były naturalne, a ozdoby wykonywane w domu. - Zdobiliśmy je srebrzonymi orzechy, jabłkami czy cukierkami w srebrnych papierkach. Nie brakło głównej ozdoby, czyli łańcucha z kolorowych pasków i pociętych słomek. Były też bombki i oświetlenie w postaci świeczek - opowiada nam pan Edward, który najbardziej zapamiętał Wigilię z początków lat 60. - Pod koniec wigilijnej kolacji postanowiłem zrobić rodzinne zdjęcie, nie miałem lampy błyskowej, miałem jednak sproszkowaną magnezję z lontem. Podpaliłem go i kątem oka obserwowałem kiedy wcisnąć spust migawki. Nie zauważyłem, że lont pali się tuż obok choinki, która natychmiast stanęła w ogniu - mówi pan Edward, który wspomina, że ta Wigilia zakończyła się gaszeniem choinki i pouczającą rozmową.

Ten wyjątkowy klimat

Stanisław Ziółkowski dodaje, że największym plusem świąt z minionej epoki był ich niepowtarzalny klimat.
- Dzisiaj idziemy do sklepu i mamy wszystko, od ręki. Wystarczy tylko mieć pieniądze - mówi 80-letni oleśniczanin. - Kiedy prawdziwą sztuką było załatwić na stół jakieś smakołyki. Stało się w kilometrowych kolejkach po wszystko. Oleśnicki Pewex był miejscem takim jak świątynia. Jak się udało dzieciom pomarańcze włożyć do paczki to cieszyliśmy się jak wariaci. I zapach tych pomarańczy, tej czekolady z orzechami, był niepowtarzalny. Takie święta jak te z PRL, choć nie tak bogate jak teraz, na pewno się nie powtórzą. Ich klimat był niepowtarzalny i jedyny - uśmiecha się starszy pan.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto