Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczecinianie wspominają Jana Pawła II

Anna Kwiecień
Anna Kwiecień
Ojciec Święty był dla nich kimś wyjątkowym. Gdy odszedł płakali, dziś modlą się o Jego beatyfikację.

– Gdy na papieża wybrali Karola Wojtyłę, byłem w 8 klasie – opowiada ks. Piotr Leśniak, duszpasterz akademicki z katedry. – Ta wiadomość zastała mnie na podwórku. Ludzie nagle zaczęli wyglądać przez okna i krzyczeć, że Polak jest papieżem. Wtedy jeszcze niewiele z tego rozumiałem.

Dopiero w liceum przyszła świadomość i przekonanie, że Jan Paweł II jest kimś wyjątkowym.

– Pamiętam jak papież zorganizował pierwsze dni młodych, miały się odbyć w Rzymie – wspomina ks. Piotr. – Prawe każdy chciał na nie jechać. Niestety pozwolenie na wyjazd za granicę graniczyło z cudem.

Na spotkanie z papieżem ze Szczecina miało pojechać kilka osób. Ksiądz Piotr znalazł się w szczęśliwej piątce.

– Niestety władze nie zgodziły się na nasz wyjazd – mówi ks. Piotr. – Bardzo to przeżywaliśmy.

Po kilku latach udało się jednak spotkać z papieżem. Jan Paweł II przyjechał do Szczecina.

– Byłem wtedy na drugim roku seminarium – opowiada ks. Piotr. – W trakcie mszy na Błoniach śpiewałem psalm. Dzięki temu papież później poprosił mnie do siebie. To było krótkie spotkanie. Spojrzenie w oczy i podanie ręki.

W 1991 r. odbyły się kolejne Światowe Dni Młodych. Tym razem w Częstochowie.

– Tego nie mogliśmy już opuścić – mówi ks. Piotr. – Musieliśmy tam być. Tym razem nikomu nie udało się nas zatrzymać. Pamiętam bardzo zapchany pociąg, pełen młodych ludzi. No i oczywiście słowa Ojca Świętego.

Nie znałam innego papieża

Dla Kasi Bogusz, studentki ze Śródmieścia, było czymś oczywistym, że papieżem jest Polak.

– Przez całe moje życie był tylko jeden papież – mówi. – Nie wyobrażałam sobie, żeby mogło być inaczej. Byłam święcie przekonana, że tak musi być już do końca.

Jak mówi Kasia, na początku papież był dla niej jedynie głową Kościoła, który co niedziela o godz. 12 przemawia z telewizora.

– Dopiero gdy stałam się świadomym członkiem Kościoła, Ojciec Święty stał się kimś bardzo ważnym – mówi Kasia.

Jak twierdzi Kasia, Jan Paweł II był kimś wyjątkowym przede wszystkim dlatego, że traktował młodych ludzi poważnie.

– Mimo swojego wieku on nas rozumiał, znał nasze problemy, szanował nas i nie traktował z przymrużeniem oka – mówi. – Jego słowa, że jest z nas dumny czy też, że mamy od siebie wymagać nawet gdy inni tego nie robią, były dla mnie bardzo ważne.

Być blisko niego

– Wykorzystywaliśmy każdą okazję, żeby być blisko papieża –mów ks. Piotr. – Za każdym razem gdy organizowałem wyjazd na spotkanie z Ojcem Świętym, drzwi się nie zamykały. Chętnych zawsze było więcej niż miejsc.

Razem z młodzieżą ks. Piotr był na spotkaniach z papieżem w całej Europie. Każdy wyjazd był poprzedzony skrupulatnymi przygotowaniami.

– Zawsze staraliśmy się być widoczni – opowiada ks. Piotr. – Na każde spotkanie wieźliśmy ze sobą olbrzymi transparent, żeby papież dostrzegł nas z tłumu.

Podczas Światowych Dni Młodzieży w Rzymie w 2000 roku młodzi ze Szczecina pojechali z wielkim napisem „Tato”.

– Wtedy wielu ludzi jeszcze to dziwiło. Oburzało ich, że do papieża mówimy „Tatusiu” – mówi ks. Piotr. – A to był nasz ojciec. Był naszym autorytetem. Jego słowa pokazywały nam jak mamy żyć.

Były też napisy „Masz 16 lat do setki”, „Tatusiu kochamy ciebie” i podczas pogrzebu „Nawet pięknie umierałeś”.

Ryczałem jak bóbr

Ostatnie dni życia papieża były trudne dla każdego. Ks. Piotr pytany jak wtedy się czuł, jedynie głośno wzdycha.

– Tego nie da się opisać słowami – mówi. – Cóż mogę powiedzieć. Ryczałem jak bóbr. Mimo to muszę powiedzieć, że to był piękny czas. Wszystkie kościoły były pełne. Pojawiali się w nich nawet ci, którzy wcześniej głośno krzyczeli, że są ateistami. – To mnie najbardziej uderzyło – mówi ks. Piotr. – Na czuwaniach pojawiali się ci, którzy twierdzili, że są niewierzący.

2 kwietnia 2005, godz. 21.37 – świat się zatrzymał

– Tego dnia siedziałam przy komputerze i śledziłam wszystkie portale informacyjne – opowiada Kasia. – Włączony był też telewizor i nagle czarna plansza i informacja, że papież odszedł do Ojca.

Pierwsza reakcja to potok łez. Później nieodparta chęć spotkania się z innymi.

– Ludzie potrzebowali wspólnoty, modlitwy i oddania hołdu wielkiemu Polakowi – mówi ks. Piotr. – Zaczęliśmy więc wysyłać sms-y do ludzi, że spotykamy się pod pomnikiem papieża na Jasnych Błoniach.

Wiadomość rozeszła się błyskawiczne. Po dwóch godz. na Jasnych Błoniach zgromadziło się 60 tys. ludzi.

- Ludzie wylegli na ulicę, odczuwało się jakby każdemu z nich umarł ktoś bliski – opowiada Kasia. – Nikt tej nocy nie chciał być sam. Zarówno Kasia jak i ks. Piotr od razu podjęli decyzję, że jadą na pogrzeb papieża.

– Wiedziałam, że muszę tam być – mówi Kasia. – Pojechaliśmy do Rzymu mimo obaw, że nie wpuszczą nas do miasta, bo tak zapowiadały media.

Do Rzymu udało się jednak wjechać. Tam noc pod gołym niebem i procesja z krzyżem, który Jan Paweł II podarował młodym.

– Ten krzyż jest dla mnie symbolem – mówi Kasia. – To zadanie, jakie nam zostawił papież.

Rano odbył się pogrzeb.

– Najbardziej uderzające było to, że dotykał nas ten sam wiatr, który zamknął księgę leżącą na trumnie papieża – opowiada Kasia. – A później ogromna ulewa. Jakby niebo się rozlewało i zaczęło płakać.

Pogotowie beatyfikacyjne

Na pogrzebie papieża tłumy krzyczały santo subito, co znaczy szybko święty. Na wyniesienie Jana Pawła na ołtarze czekają także szczecinianie.

– Jesteśmy w ciągłym pogotowiu beatyfikacyjnym – mówi z uśmiechem ks. Piotr. – Czekamy z niecierpliwością, kiedy nasz papież zostanie ogłoszony błogosławionym a następnie świętym. Gdy to się stanie, od razu jedziemy do Rzymu.

Więcej zdjęć:



Zobacz także:

 

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto