Stanowisko radnego Siedleckiego ws. planowanej podwyżki cen za śmieci

Żeby przedstawić szerszy obraz sytuacji, zacznę od przypomnienia, że w 2013 roku wspólnoty mieszkaniowe wyraziły swój sprzeciw wobec ustalenia stawek opłat za śmieci ZANIM rozstrzygnięty został przetarg na odbiór i transport odpadów. Zasadność tego sprzeciwu potwierdził wtedy wynik przetargu, a wartość najkorzystniejszej oferty – przedstawionej przez MGK – jednoznacznie wskazywała, że opłaty te mogłyby być niższe. Wówczas wszyscy wierzyliśmy – jak się teraz okazuje NAIWNIE – że oferta miejskiej spółki została przygotowana z należytą starannością i rzetelnością. Warto przypomnieć, że dyrektor finansowy spółki zapewniał wówczas, że oferta, z którą MGK startowała w przetargu została obliczona w ten sposób, by pokryć WSZELKIE koszty miejskiej spółki z minimalną marżą zysku. Tymczasem po ponad 3 latach dowiadujemy się, że zostały skalkulowane na dramatycznie niskim poziomie 35% rzeczywistych kosztów spółki (855 tys. rocznie w stosunku do 2 mln 610 tys. przedstawionych na Komisji Ładu), a dyrektor finansowy spółki z rozbrajającą wręcz szczerością przyznaje, że oferta MGK nosiła znamiona nieuczciwej konkurencji. Można się domyślać, że niewiele osób było wówczas poinformowanych o szokującej skali zjawiska. Jednak kto jak kto, ale dyrektor finansowy i Rada Nadzorcza z pewnością należeli do tego grona. I nie zrobili nic, by zapobiec złożeniu oferty, która miała niebagatelny wpływ na wynik finansowy miejskiej spółki. W świetle ujawnionych na Komisji Ładu informacji, tym bardziej niezrozumiałe jest złożenie podpisu pod projektem uchwały – autorstwa byłego burmistrza – o obniżce opłat za śmieci przez Skarbnik Miasta, panią Joannę Jarosiewicz, która pełniła wówczas i wciąż pełni funkcję Przewodniczącej Rady Nadzorczej spółki. Z jednej strony było to wyjście naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców, jednak z drugiej strony musiała być świadoma trudnej sytuacji, w której znalazła się nadzorowana przez nią spółka. Pamiętajmy jednak, że rok 2014 był rokiem wyborczym.
Według danych Urzędu Miasta, w 2015 roku rozpoczął się proces urealniania kosztów przez spółkę, co wówczas przejawiło się ponad 50% skokiem wydatków budżetowych na odbiór i zagospodarowanie odpadów i w sposób znaczący wpłynęło na wartość zobowiązań wobec spółki. W 2016 roku mamy do czynienia z kolejnym drastycznym skokiem tych wydatków. Stajemy w sytuacji, w której Zarząd spółki, mającej dominującą pozycję na rynku, wymusza – pośrednio – na Burmistrzu i Radzie Miasta podwyżkę opłat za śmieci, argumentując dalszą potrzebą „urealniania” kosztów. Problem w tym, że do tej pory Zarząd nie przedstawił radnym szczegółowych kalkulacji tych kosztów, więc trudno stwierdzić, na ile „realne” są sumy podawane przez Zarząd.
Cała ta niejasna sytuacja sprawia, że w mojej ocenie Zarząd spółki i jej Rada Nadzorcza utraciły wiarygodność. Zarząd spółki do tej pory nie przedstawił radnym szczegółów kalkulacji kosztów związanych z odbiorem odpadów. Radni wciąż nie wiedzą skąd wynika tak ogromna różnica pomiędzy kosztorysem przedstawionym w ofercie z roku 2013, a rzekomo „realnymi” kosztami spółki, oszacowanymi na poziomie 2 mln 610 tys. złotych rocznie. Dodatkowo zastanawiający jest fakt, dlaczego opinia publiczna i radni dopiero teraz dowiedzieli się o szokującej skali zaniżania kosztów przez miejską spółkę. Na te zagadnienia wciąż nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Dlatego apeluję do burmistrza o wyjaśnienie tej sprawy i wyciągnięcie konsekwencji z zaistniałej sytuacji, zanim będzie mowa o jakichkolwiek podwyżkach.