Radni chcą uwolnić Oleśnicę od reklam

Taki był temat dyskusji ostatniego posiedzenia komisji ładu przestrzennego i urządzeń komunalnych. Szybko okazało się, że problem nie jest łatwy do rozwiązania. A punkt widzenia zależy - jak to zwykle - od punktu siedzenia.

Spojrzenie na chaos

- Ten temat ma rozpocząć dyskusję dotyczącą chaosu reklamowego, który panuje w naszym mieście - tak szef komisji Damian Siedlecki argumentował wybór problemu, który trafił na czwartkowe obrady. Przed rozpoczęciem dyskusji przedstawił też rekonesans godzinnej przejażdżki po Oleśnicy, której efektem była seria zdjęć przedstawiających oklejone banerami i tablicami budynki, płoty i ściany. - Szkoda takich miejsc jak to - mówił Siedlecki, prezentując starą kamienicę przy ul. Wojska Polskiego. - I w tym miejscu jeden z ostatnich murali w mieście został przysłonięty tablicami reklamowymi.
Temat nie jest jednak prosty, bo z jednej strony jest poczucie estetyki mieszkańców, którzy z branżą reklamową nie mają nic wspólnego. A z drugiej interes właścicieli firm reklamowych. - Jedni chcą zarabiać, innym leży na sercu wygląd miasta. Trudno nie przyznać racji i jednym i drugim - mówi radny Wiesław Piechówka. Aleksander Chrzanowski zwraca uwagę na kiepskie usytuowanie tych banerów, które przysłaniają wyjazdy kierowcom. Radni zwracają też uwagę na konieczność „zrobienia porządku” z firmami umieszczającymi “gdzie popadnie” ogłoszenia o pożyczkach. Pojawiły się głosy dotyczące konieczności usunięcia nieaktualnych i szpecących miasto tablicach. - Powinno być ładnie, legalnie i bez samowoli - podkreśla Piechówka.

Mało kto zgłasza
Te spostrzeżenia radnych krytykuje jednak Jerzy Burzyński, właściciel firmy reklamowej. - Porządkując miasto okaże się, że nie będziecie mieć państwo wpływu na to, co się będzie w tej kwestii działo. Uważam, że takie działania mogą tylko zaszkodzić. Na pewno niczego nie naprawią, bo kto na przykład jest w stanie złapać za rękę osobę, która bezprawnie rozwiesza ulotki na przystanku czy lampie - przekonuje. Okazuje się jednak, że „samowola” związana z tablicami reklamowymi w mieście już teraz trwa w najlepsze. - Montaż każdej tablicy powinien być u nas zgłoszony, a w przypadku instalacji wolnostojących konieczne jest pozwolenie na budowę - mówi pytana przez nas Renata Bernacka, naczelnik wydziału architektury w oleśnickim starostwie. - Tymczasem rocznie trafia do nas kilka takich spraw, a tablic, co widać gołym okieem, przybywa z miesiąca na miesiąc. Samowolą tablic powinien zajmować inspektor nadzoru budowlanego, ale ilość spraw zgłaszanych do tej instytucji sprawia, że są te ważne i ważniejsze. Tajemnicą nie jest, że tablice reklamowe do tych najistotniejszych nie należą.

Wrocław wprowadza przepisy

Od ubiegłego tygodnia we Wrocławiu obowiązują przepisy, na mocy których ze starówki powinny zniknąć szpecące reklamy. Chęć uporządkowania miasta zdecydowała o wyznaczeniu tzw. Parku Kulturowego. Zgodnie z zapisami, w mieście obowiązuje m.in. zakaz oklejania witryn reklamami, umieszczania reklam na rusztowaniach i elewacjach budynków.
Damian Siedlecki ostrożnie podchodzi do zmian wprowadzanych we Wrocławiu. - Sama uchwała została podjęta rok temu. Tyle czasu dostali przedsiębiorcy na dostosowanie się do nowego prawa - mówi i podkreśla: - Wrocławskie przepisy są bardzo restrykcyjne. Nie jestem zwolennikiem aż tak dalekich ingerencji - mówi. - W Oleśnicy to początek tematu. Przed nami długa droga. Ważne, żeby prawo, które powstanie było dobre i akceptowalne przez różne środowiska. Co sugeruje w tej materii komisja ładu przestrzennego? - Padł pomysł, by wyznaczyć obszary miasta, w których możliwe byłoby ustawianie reklam, a inne rejony “uwolnić” od reklam - informuje Damian Siedlecki.