MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Piją i demolują

Katarzyna Kijakowska
Pijani, których coraz częściej można spotkać na oleśnickich ulicach, niemal zawsze trafiają do szpitala. Tam lekarze sprawdzają, jaki jest stan ich zdrowia, a potem muszą zapewnić miejsce, do czasu aż dojdą do siebie.  fot. Grzegorz Kijakowski
Pijani, których coraz częściej można spotkać na oleśnickich ulicach, niemal zawsze trafiają do szpitala. Tam lekarze sprawdzają, jaki jest stan ich zdrowia, a potem muszą zapewnić miejsce, do czasu aż dojdą do siebie. fot. Grzegorz Kijakowski
Leżą na ulicach, dworcach, na podwórkach. Niemal za każdym razem, trafiają do szpitalnej izby przyjęć. Tam są z nimi same kłopoty Tylko w tym roku oleśnicka policja przywiozła do szpitala blisko 500 nietrzeźwych.

Leżą na ulicach, dworcach, na podwórkach. Niemal za każdym razem, trafiają do szpitalnej izby przyjęć. Tam są z nimi same kłopoty

Tylko w tym roku oleśnicka policja przywiozła do szpitala blisko 500 nietrzeźwych. Jeśli dodać do tego średnio dwadzieścia osób miesięcznie, które do izby przyjęć przywozi pogotowie ratunkowe, to wynik jest zaskakujący. Okazuje się bowiem, że dziennie oleśniccy lekarze i pielęgniarki muszą się zająć co najmniej dwiema osobami, które trafiają do nich, będąc pod wpływem alkoholu.
Oleśnicki szpital buntuje się przeciwko zamienianiu izby przyjęć w przechowalnię pijaków. Wprawdzie najbliższa izba wytrzeźwień nie jest daleko, bo w oddalonym o 30 kilometrów Wrocławiu, ale trafiają tam tylko niektórzy. Pozostałymi zajmują się właśnie oni.
– Jeśli pogotowie otrzyma informację, że na ulicy leży ktoś, kto jest pod wpływem alkoholu, to taka osoba zostaje przywieziona właśnie do nas – mówi Barbara Rogala, oddziałowa szpitalnej izby przyjęć.
Najpierw lekarz musi pijanego zbadać, a potem zapewnić mu miejsce, w którym będzie mógł dojść do siebie. I tutaj pojawia się kłopot. Szpital nie ma oddzielnego pomieszczenia dla takich pacjentów, a w pokoju, gdzie leżą chorzy oczekujący na wyniki badań lub z kroplówkami, nikt nie odważyłby się ich umieścić. Najczęściej trafiają więc na szpitalne korytarze i skutecznie zatruwają pobyt w izbie przyjęć.
– Pacjenci nagminnie skarżą się na nich – przyznaje pani Barbara. – I nic w tym dziwnego, bo bywa, że pijani się awanturują, przeklinają, niemal zawsze bardzo brzydko pachną, a nierzadko też niszczą pomieszczenia. Przebywanie z nimi w jednym miejscu na pewno nie należy do przyjemności.
Policja twierdzi, że nie ma wyjścia, by do pijanych nie wzywać pogotowia. – Jeśli dzwonią do nas ludzie, że na ulicy leży człowiek, nie dajacy znaków życia, musi reagować – twierdzi Aneta Sosnowska.

Zostają do wytrzeźwienia
Pijanych oleśniczan personel lecznicy nie może pozbyć się aż do chwili, gdy sami nie będą w stanie wyjść ze szpitala. – Trafiają do nas najczęściej upici do nieprzytomności. Nie możemy ot tak po prostu wystawić ich za drzwi – mówi pielęgniarka. – Czekamy, aż dojdą do siebie. Tylko sporadycznie zdarza się, że po takie osoby przychodzi ktoś z rodziny. Zwykle są to te same osoby, dobrze nam znane, przede wszystkim mieszkańcy budynku socjalnego z ul. Ludwikowskiej w Oleśnicy.
Druga grupa pijanych, których musi obsługiwać szpital to osoby przywożone przez policję.
– Lekarz musi przebadać każdego, kogo chcemy umieścić w policyjnej izbie zatrzymań – mówi Aneta Sosnowska z oleśnickiej policji. – Są to osoby z wypadków, a nawet z interwencji domowych.
Ci nie zostają w izbie na długie godziny, ale i tak skutecznie potrafią zdezorganizować pracę szpitala. – Krzyczą i awanturują się – mówi Barbara Rogala. – Wprawdzie jest z nimi policja, ale takich przypadków nie da się uniknąć.

Takie przepisy?
Dyrektorka oleśnickiego szpitala uważa, że problem nietrzeźwych jest z roku na rok coraz bardziej uciążliwy.
– Przede wszystkim dlatego, że są nieubezpieczeni – mówi Elżbieta Gdowska. – Przywozi się ich do nas, choć nie zawsze jest taka potrzeba. Mamy z tego powodu same straty, nie mówiąc już o kłopotach. Nie mamy gdzie ich umieścić, śmierdzą, obrażają personel, a pacjenci skarżą się na dyskomfort. Proszę sobie wyobrazić mamę czekającą na pomoc z chorym dzieckiem i sąsiedztwo pijanego mężczyzny, który przeklina i hałasuje, nic nie robiąc sobie z naszego upominania. •

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto