- Od dziecka robię na drutach, nauczyła mnie tego moja mama – opowiada Pani Zofia, nie odrywając się od pracy. Jej stoisko znajdziemy na rogu ulic Pańskiej i Świętojańskiej. – Nie bywam często na Jarmarku, chociaż jestem z Gdańska. W tym roku postanowiłam jednak pokazać swoje wyroby – tłumaczy.
Możemy kupić u niej różne elementy garderoby, wszystkie wykonane własnoręcznie. – Zrobienie pary skarpet zajmuje cały dzień, a sweter to już tydzień wyjęty z życia.
Na rogu Szerokiej i Grobli I, działa podobny, a jednocześnie zupełnie inny kram. Swoje włóczkowe dzieła wystawiają tam dwie firmy: Prulla i Tasznik. – Wszystkie wystawione rzeczy są ręcznie robione przeze mnie i moją koleżankę. Uszycie wszystkiego, co tu widać, zajęło ponad miesiąc.
Firmy biorą udział w projekcie „Poroża Sztuki – Dizajnerzy Atakują”, po raz szósty organizowanym przez Gdańską Galerię Miejską.
Rzeczy z włóczki są czymś niecodziennym w środku lata. Właścicielka Tasznika śmieje się jednak, że gdańska aura sprzyja sprzedaży czapek i szalików. Jeżeli pogoda zepsuje się na dobre, wiemy gdzie szukać pomocy!
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?