MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Matka nie potrafi wybaczyć

Katarzyna Kijakowska
Fot. Grzegorz Kijakowski
Fot. Grzegorz Kijakowski
Niedługo minie rok od tragicznego wypadku, do którego doszło w Siekierowicach pod Dobroszycami. Zginął w nim 15-letni Marek Mróz. Proces w tej sprawie nadal trwa.

Niedługo minie rok od tragicznego wypadku, do którego doszło w Siekierowicach pod Dobroszycami.

Zginął w nim 15-letni Marek Mróz. Proces w tej sprawie nadal trwa. Pani Jadwiga po każdej wizycie w Oleśnickim sądzie wraca do domu roztrzęsiona.
– Najbardziej boli mnie to, że proces trwa tak długo – mówi. – Moje dziecko tyle miesięcy leży w grobie, a tych ludzi nadal nie dosięgnęła sprawiedliwość. Nadal nie wiadomo, który z pijanych mężczyzn zabił nastolatka.

Pani Jadwiga, mama Marka, przyjeżdża na każdą rozprawę do oleśnickiego sądu. Na ławie oskarżonych siadają Robert M. i Wojciech P. Mimo że sąd spotykał się w tej sprawie kilka razy, nadal nie wiadomo, który z mężczyzn feralnego dnia kierował maluchem.
– Żaden z nich się do tego nie przyznaje. Aż mi się w głowie nie mieści, że można tak się zachowywać, żadnej skruchy nie wykazywać – mówiła przez łzy Jadwiga Mróz.
Tamtego dnia jej syn jechał na próbę do kościoła. Miał przystąpić do bierzmowania.
– Ale nie zdążył przez tych nieodpowiedzialnych ludzi – płakała zrozpaczona matka.
Dramatyczny wypadek rozegrał się, gdy nastolatkowie wracali do domu. Jechali rowerem, gdy z ogromną siłą uderzył w nich fiat 126p. Auto wypadło z drogi i uderzyło w drzewo. Chłopców odrzuciło kilkanaście metrów od miejsca zdarzenia. – Obaj mężczyźni byli pod wpływem alkoholu, jeden został na miejscu, drugi oddalił się z miejsca wypadku – informowała wtedy Aneta Sosnowska z Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy.

Ale nie tylko na tym polega ich wina. Wojciech P. uciekł z miejsca wypadku, a Robert M. wielokrotnie zmieniał zeznania związane z tym zdarzeniem.

To było dobre dziecko

Choć za kilka tygodni minie rok od tych tragicznych zdarzeń, pani Jadwiga nadal nie może pogodzić się z tym, co się stało. Na sądowym korytarzu ogląda zdjęcie Marka, a po jej policzkach płyną łzy.
– Gdy słyszy się o ludziach, którzy stracili dziecko, człowiek im współczuje, ale tak naprawdę nie wie, co czują – mówiła w sądzie. – Ja mam pęknięte serce i nic tego nie zmieni.
Marek miał siostrę bliźniaczkę. Iwona do dziś nie może otrząsnąć się po stracie brata. – Wyjęła wszystkie zdjęcia syna i ustawiła w swoim pokoju – opowiadała jej mama. – Nie da ich posprzątać. Bywa, że siedzi godzinami i patrzy na brata.
O zmarłym tragicznie synu pani Jadwiga mówi tak:
– To był dobry, pracowity chłopiec. W domu się nie przelewa, więc jak miał wolne, zbierał drewno na opał, na ryby chodził. Robił to, bo chciał, nigdy z przymusu. On po prostu lubił pomagać.

Chcą wyjść z aresztu

W ostatni piątek mamie Marka Mroza towarzyszył w sądzie Jacek Burzyński, ojciec Pawła, który mimo ciężkich obrażeń wyszedł z wypadku cało.
– Syn czuje się w miarę dobrze, ale tego, co przeżyliśmy, lepiej nie wspominać. To było straszne – stwierdził mężczyzna, który nie może pogodzić się z tym, co usłyszał na sali sądowej. Obrońca Wojciecha P. złożył wniosek o wypuszczenie mężczyzny z aresztu. Argumentował to dziesięciomiesięcznym pobytem za kratami oraz faktem, że jego klientowi nie udowodniono do tej pory, że to on feralnego dnia kierował autem. – Wojciechowi P. zarzuca się też, że nie udzielił chłopcom pomocy, ale przecież zrobili to ludzi z sąsiedztwa, którzy zaraz przybiegli na miejsce wypadku – tłumaczył adwokat. – On i tak nie byłby w stanie tego zrobić, bo był pod wpływem alkoholu i nie ma jednej ręki.
– Jak on wyjdzie na wolność to znaczy, że żadnej sprawiedliwości na świecie nie ma – mówił wzburzony mężczyzna. – Przecież oni nagminnie po pijanemu samochodem się rozbijali. Nie tylko wtedy, gdy doszło do wypadku. Nie wierzę, że teraz będzie inaczej.

Nie wybaczę

Pani Jadwiga po każdej wizycie w oleśnickim sądzie wraca do domu roztrzęsiona.
– Najbardziej boli mnie to, że proces trwa tak długo – skomentowała. – Moje dziecko tyle miesięcy leży w grobie, a tych ludzi nadal nie dosięgnęła sprawiedliwość.
Czy potrafi im wybaczyć to, co zrobili?
– Nie, nie umiem – dodała przez łzy. – Nawet najwyższy wyrok nie wróci mi przecież syna.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto