Mamole, czyli mama w mieście

Na pomysł założenia grupy, dziś liczącej ponad siedemset mam z Oleśnicy i okolic, wpadła Joanna Jankowska - mama 3,5-letniego Wiktorka. - Każda mama, która ma na to ochotę może do nas dołączyć - mówi . - Zainteresowanie jest duże, choćby dlatego, że w mieście jest wiele kobiet, które nie mieszkają tutaj od urodzenia i chętnie nawiązują nowe znajomości.

Radzą, pomagają...
Panie, które same wymyśliły nazwę dla swojej grupy, nie próżnują. Dziennie na profilu pojawia się kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt nowych wpisów. - Udzielamy sobie różnych rad związanych z wychowaniem dzieci, pojawiają się oferty sprzedaży ciuszków. Grupa to też znakomite miejsce na szybką odpowiedź na nurtujące nas pytania - opowiada Justyna Mikołajczyk. I podaje przykłady. - Jedna z mam potrzebowała porady psychologa. Okazało się, że inna pracuje w tym zawodzie i jest w stanie pomóc. Ktoś inny szukał nauczyciela włoskiego. Tych lekcji też udziela jedna z naszych mamolek. Jesteśmy w stanie pomóc sobie w wielu kwestiach - zapewnia oleśniczanka.
Takich przykładów można mnożyć w nieskończoność. Mamy podpowiadają sobie, jak znaleźć dobrego lekarza, gdzie kupić najlepsze buciki dla swoich pociech, a nawet jak długo warto „trzymać” niezdyscyplinowaną pociechę w kącie. Ale kobiety komunikują się nie tylko za pośrednictwem internetu. Raz w miesiącu spotykają się w realu. - Za nami karaoke w Jack Pubie i kolejne spotkanie przy mikrofonie zaplanowane na 7 marca - opowiada Justyna.

Mama ma wychodne
W sobotę blisko czterdzieści mam pojawiło się na wieczornym spotkaniu w pizzerii AlForno przy ul. Reja. Panie wcześniej zarezerwowały sobie stoliki. Ustaliły konkretną godzinę i ... spędziły ze sobą wolny od domowych obowiązków czas. - Pierwsze spotkanie moi najbliżsi przyjęli z konsternacją - śmieje się Iwona. - Musiałam dokładnie wyjaśnić mężowi gdzie i z kim idę. Był zaskoczony, ale nie miał nic przeciwko. Te kilka godzin to czas tylko dla mnie.

O czym rozmawiają? - O dzieciach - żartują oleśniczanki i pokazują sobie zdjęcia swoich pociech. Ale nie tylko. Jest okazja, by obejrzeć biżuterię robioną przez Edytę Biłogan - jedną z mam - pożartować. I snuć plany na zbliżającą się wiosnę. - Znamy się od niedawna, więc spacery w ciepłe dni dopiero przed nami - mówią. - Ale wybierzemy się nie tylko nad oleśnickie stawy. Planujemy także wspólny wyjazd do Bobolandii we Wrocławiu. To byłaby wielka frajda dla naszych pociech.

No właśnie. Ile dzieci mają oleśnickie Mamole? Wspólnie z paniami policzyliśmy, że jest ich na pewno ponad półtora tysiąca. Ufff... Jest się o kogo troszczyć.

Czego brakuje oleśnickim mamom? Tutaj odpowiedź może być jedna: przedszkoli!
Kto może zostać członkiem grupy? Każda kobieta z Oleśnicy lub okolic, która jest mamą. Te, które spotkaliśmy w sobotę w oleśnickiej pizzerii udowodniły, że są w stanie zaprzyjaźnić się i polubić bez względu na zawód, który wykonują obok bardzo ciężkiej pracy w domu. Są sprzedawcami, pedagogami, ekonomistkami, bankowcami, montażystkami. Na czele grupy stoją administratorki. To one dbają o to, by regulamin grupy był przestrzegany. One biorą na siebie organizację spotkań. One wreszcie przeprowadziły głosowanie na nazwę i przygotowały kolorowe znaczki, z którymi mamy już pojawiają się na spacerach (np. przypinają je do wózków). Dowództwo grupy tworzą: wspomniana już Asia Jankowska, Justyna Mikołajczyk (mama 6-letniego Kuby), Gosia Rzepka (mama półrocznego Olka), Marcelina Ławniczak (mama rocznej Niny i 3,5-letniej Marty), Ela Jaszyk-Kurczab (mama trzymiesięcznego Franka i 2-letniego Stasia), Małgosia Krawiec (mama dwumiesięcznego Karolka) oraz Gosia Błaut (mama 7-letniego Natana i ośmiomiesięcznej Uli).