Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarze i pielęgniarki do starosty: nie możemy oddać szpitala

Katarzyna Kijakowska
fot. Grzegorz Kijakowski
Personel szpitala bierze sprawy w swoje ręce. - Trzeba podjąć męskie decyzje. Jesteśmy pod ścianą - takie opinie usłyszał od lekarzy i pielęgniarek starosta Wojciech Kociński. - Chciałbym wam dać jak najwięcej, ale nie mam - rozkładał ręce starosta.

Na wtorkowym spotkaniu Kociński pojawił się w towarzystwie swojego zastępcy Artura Noworyty oraz pracującej w zarządzie powiatu Zdzisławy Jakimiec. Moderatorem dyskusji o przyszłości szpitala był radny Adam Horbacz. - Chcemy wiedzieć, w jakiej sytuacji znajduje się nasz szpital. Tendencja złego opisu placówki, w której pracujemy nie ustaje - mówili przedstawiciele załogi, pytając starostę jakie ruchy związane z przyszłością szpitala wykonuje i dlaczego rozmowy np. na temat połączenia oleśnickiej placówki ze szpitalem z ul. Koszarowej we Wrocławiu toczą się poza nimi. - Rozmawiam, ale żadnych kroków nie podejmują - mówi Kociński, dodając, że skłania go do tego zła sytuacja finansowa placówki. Na koniec roku strata szpitala ma sięgnąć 5 mln zł. - Budżet ma 100 mln zł, 50 mln to nasze zadłużenie, dodatkowe 15 mln ma szpital - wyliczał Kociński, podkreślając, że na utrzymaniu samorządu są jeszcze szkoły, drogi, domy pomocy społecznej.

Dorota Adamczyk-Gajda, lekarka z oddziału wewnętrznego, przypomniała staroście, że to przede wszystkim jego słowa, wypowiadane publicznie, wywołują niepokój wśród personelu, a później także wśród pacjentów. - To także z państwa strony wyszła inicjatywa pojawienia się w naszym szpitalu delegacji z Koszarowej. Czuliśmy się jak na inwentaryzacji, a pokłosiem tej wizyty, która wyglądała tak jakby miała być wstępem do przejęcia oleśnickiej placówki, był telefon z Wrocławia z poleceniem przejęcia przez nas długoterminowego pacjenta - relacjonowała lekarka, przekonując: - Fuzje niczego dobrego nie niosą. A już na pewno nie dla takich małych szpitali jak nasz. Starosta zapewniał, że to nie on był inicjatorem pojawienia się w Oleśnicy wrocławskiej delegacji. - Zostałem poproszony o rozmowę. Nic więcej. Żadnych uzgodnień nie było - zapewniał.

Do sytuacji finansowej oleśnickiej placówki odniósł się szef oddziału wewnętrznego. - Prosi się nas, żebyśmy oszczędzali, a dwie trzecie kosztów są od nas niezależne, nie mamy wpływu na to, ile kosztuje np. energia - mówił Andrzej Wójcik. - Pracujemy w starym budynku. Potrzebne są inwestycje w obiekt, dopiero potem będziemy mogli mówić o oszczędnościach. Wójcika wsparł szefujący oddziałowi rehabilitacji Tomasz Przybylski. - Trzeba podjąć jakieś decyzje. Zachować się po męsku. Albo modernizujemy całość i możemy się rozwijać, albo burzymy i budujemy od nowa, albo też likwidujemy wszystko i sytuacja jest dla wszystkich jasna- nie krył emocji ordynator.

Dlaczego gminy nic nie chcą pomóc?
To pytanie też wiele razy wracało podczas spotkania z samorządowcami. - Dlaczego wójtowie i burmistrzowie nie poczuwają się do udzielenia nam pomocy - pytała jedna z pielęgniarek. - Choćbyśmy nie wiem jak dobrze pracowali, każdy kto wejdzie do niektórych pomieszczeń w szpitalu widzi, że tu się od lat nic się nie zmienia. Pomoc z gmin mogłaby to zmienić - mówiła. I starosta, i jego zastępca zapewniali, że burmistrzowie i wójtowie otrzymali pisma z prośbą o wsparcie placówki. - Były też pytania o ewentualne wejście do spółki, która poprowadziłaby szpital, ale ani Oleśnica, ani Syców nie wyraziły zainteresowania tym rozwiązaniem - mówił Noworyta.- Nie mamy też informacji o środkach przekazanych na szpital. Uczestniczący w spotkaniu pracownicy szpitala podkreślali,że do takich rozmów trzeba usiąść. - Chyba że jest tak, jak pan burmistrz Oleśnicy powiedział na jednym z prywatnych spotkań, że nasz szpital i tak zostanie przez Państwa oddany - skomentowała doktor Adamczyk-Gajda. - W tej sytuacji zachowanie gmin nie dziwi.

Będą rozmawiać
Na czym stanęło spotkanie? Obie strony zadeklarowały, że dadzą sobie czas. Że będą spotykać się w roboczych grupach i na bieżąco wcielać w życie pomysły mające na celu podniesienie szpitala z kolan. Czy to się uda? Na pewno jest duża chęć do działania przez personel szpitala. Ale są i oczekiwania. Związane z modernizacją placówki i jej doposażeniem w nowocześniejszy sprzęt. -Moglibyśmy wykonywać poważniejsze zabiegi. Ale rozruszników na korytarzu zakładać nie będziemy - mówił Andrzej Wójcik. Czy starostwo tym oczekiwaniom sprosta? Patrząc dziś na pustą kasę powiatu trudno w to uwierzyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lekarze i pielęgniarki do starosty: nie możemy oddać szpitala - Oleśnica Nasze Miasto

Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto