Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kompromis z tańcami? Musiał interweniować burmistrz

kj

W Ratuszu odbyło się kolejne spotkanie rodziców dzieci uczących się tańca w szkole Jast. To echo grudniowego zawirowania związanego z brakiem możliwości prowadzenia dalszych zajęć nauki tańca w sali widowiskowej przy ul. Kochanowskiego. Po dwóch spotkaniach z dyrektor Biblioteki i Forum Kultury Anną Zasadą, rodzice szukali pomocy u włodarzy miasta. Na poniedziałkowym spotkaniu w magistracie emocji nie brakowało. Przez blisko dwie godziny strony szukały kompromisu. Co ustalono?

Trzeba znaleźć porozumienie

- Spotykaliśmy się już dwa razy. Nic to nie dało, dlatego jesteśmy tutaj i szukamy pomocy. Liczymy, że się uda - mówili rodzice, którzy w poniedziałek przyszli do ratusza. Wcześniej, podczas piątkowego spotkania z dyrektor BiFK Anną Zasadą szkoła Jast przedstawiła umowę, która byłaby dla nich satysfakcjonująca. Co w niej było? Umowa pomiędzy Jastem a BiFK miałaby być podpisana na trzy lata, a w zamian za to ośrodek miałby szkole wynajmować salę nieodpłatnie. Płatności natomiast mieliby ponosić rodzice wprost do szkoły Jast. Tych punktów umowy nie mógł jednak przyjąć BiFK. -Nie możemy zaakceptować tych argumentów, bo wszystkie jednostki działają w formie roku budżetowego. Zawsze podpisujemy umowy na jeden rok - wyjaśniał burmistrz Michał Kołaciński i dodał, że na to nie zezwala także prawo zamówień publicznych. - Przy sumach, które były w obrocie mamy kwotę, która wysoce przekracza próg zamówień publicznych i wtedy wymaga to przetargu - mówił. - Nie mamy nic do szkoły Jast, ale nie możemy przekraczać prawa - wyjaśniał Kołaciński i dodał, że niemożliwe jest także odprowadzanie płatności przez rodziców prosto do szkoły Jast.

Gdyby nie zmiana...

Rodzice jednak nie dawali za wygraną i starali się znaleźć sensowne wyjście. - Głosujemy portfelem, moje córki chodziły do innych szkół, ale najlepiej odnajdują się właśnie w tej szkole - mówił jeden z rodziców. - Ja wiem jedno, gdyby nie było zawirowań odnośnie zmiany nazwy MOKiS-u i odnośnie ucięcia jakiejś części grup, myślę że nie byłoby tematu - mówił kolejny rodzic.
Problem, który próbowano rozwiązać miał podłoże głównie formalno-prawne. - Dostaliśmy informację od szkoły, że jeśli umowa nie zostanie podpisana do 2018 roku, kończy ona działalność, a nasze dzieci zostaną na lodzie - mówili rodzice pytani przez burmistrza o to, czy nie czują się wykorzystani do negocjacji. - Nie. Bo walczymy także w imieniu naszych pociech - usłyszał.

Atrakcyjna propozycja?

Po godzinnych rozmowach rodzicom udało się odnaleźć wstępne rozwiązanie. Burmistrz zaproponował swoim rozmówcom podpisanie umowy przez szkołę Jast na okres półtorej roku bez wprowadzania zmian, a także umowę podpisaną na trzy lata, ale przy rozbiciu kosztów. Miasto zapłaci 50 zł za godzinę pracy instruktora, a rodzice zapłacą 20 zł składki. Rodzice zadeklarowali, że sami dopłacą instruktorom 50 zł i przekonają szkołę Jast do przyjęcia tych warunków. Wstępnie, po rozmowie telefonicznej, przedstawiciele Jast przystali na propozycję wypracowaną w Ratuszu. Anna Zasada, dyrektor BiFK zaproponowała także rodzicom, aby ich dzieci choćby zaraz wróciły na zajęcia. - Sala na dzieci czeka - zapewniała Anna Zasada.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto