Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak nie dać się "zabić" dyskontom?

kk
W niewielkim sklepie przy ul. Hallera kupimy dosłownie wszystko. Od pieczywa po alkohol, warzywa i owoce. O obsługę klientów dba tutaj miła, uśmiechnięta obsługa
W niewielkim sklepie przy ul. Hallera kupimy dosłownie wszystko. Od pieczywa po alkohol, warzywa i owoce. O obsługę klientów dba tutaj miła, uśmiechnięta obsługa fot. Grzegorz Kijakowski
Jeszcze kilka lat temu nie mieli najmniejszych szans na rynku. Teraz małe sklepy spożywcze mają coraz więcej klientów

Jeszcze kilka lat temu małe sklepy niemal bez walki poddawały się kolejnym marketom. Dzisiaj sytuacja jest już trochę inna. Osiedlowe spożywczaki lekko nie mają, ale są w stanie utrzymać się na powierzchni. Ciekawa oferta – to dziś jedyna szansa na utrzymanie się przy rosnących jak grzyby po deszczu dyskontach. Wiedzą o tym właściciele sklepów w Oleśnicy.

Robert Sarna handlem zajmuje się od siedemnastu lat. - Najbardziej odczułem kryzys sprzed kilku lat. Było naprawdę ciężko. Wiele razy zastanawiałem się, czy nie zamknąć sklepu - wspomina. - Na szczęście ten czas udało się przetrwać. Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna.
Oleśniczanin prowadzi niewielki sklep przy ul. Hallera. Po sąsiedzku ma spore osiedle mieszkaniowe, ale też poważną konkurencję. - Leclerc, Biedronka, do niedawna dwie Żabki. Jest z kim konkurować - mówi, przyznając, że do otwarcia każdego kolejnego sklepu musiał się przygotowywać. - Wiedziałem, że stracę 15-20 procent utargu, dlatego musiałem poszerzać asortyment, żeby choć w części strata była mniejsza - opowiada. Dzisiaj sytuacja jest dużo lepsza, ale - co nasz rozmówca podkreśla z dużą mocą - wszystko to okupione jest ciężką pracą. - Samemu nie sposób prowadzić nawet tak małego sklepu - mówi. - Potrzebni są ludzie, a to wiąże się z kosztami. Zapewniam, że wcale nie są małe i właśnie z ich powodu wielu właścicieli podobnych punktów jak mój musiało zrezygnować.

Pani Renata przez kilka lat prowadziła mały sklep spożywczy. - W dobrych czasach żyła z niego cała rodzina - mówi. - Ale pojawiła się jedna Biedronka, druga i nie dałam rady. Z żalem zamykałam lokal.
Handlowcy muszą kombinować, żeby dyskontowa konkurencja ich nie „zabiła”. A jest coraz większa. Już cztery Biedronki działają w Oleśnicy. Jest Kaufland, Polomarket. Budują się inne dyskonty. W centrum, w miejscu dawnego jarmarku powstaje sklep sieci Aldi. Przy ul. Wojska Polskiego powstanie – Lidl. Tej sieci boją się także właściciele innych marketów.
- Bo Lidl ma asortyment, z którym nie jesteśmy w stanie konkurować - mówi jeden z naszych rozmówców.
A jak z dużą konkurencją radzi sobie mały oleśnicki handel? - Staram się, żebym w moim sklepie było dosłownie wszystko - mówi Robert Sarna. - I widzę, że klienci to doceniają. U mnie kupią świeże pieczywo, alkohol, warzywa i owoce. Tym i dyspozycyjnością jestem w stanie ich przy moim sklepie zatrzymać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto