Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak Mirosław Obiegły zdobywał ułański szlif

kj
Od czterech lat jeździ konno do Mokrej, by tam uczcić kolejną rocznicę wybuchu II wojny światowej. Działalność ułańska stała się jego pasją

Mirosław Obiegły ze Smardzowa kolejny raz udowodnił, jak wielka jest jego jeździecka pasja. Nie dość, że zawodowo handluje z żoną mieszankami pasz dla koni, ma stajnię, a kilka lat temu był organizatorem niezapomnianych Hubertusów, to teraz jest jeszcze z krwi i kości Ułanem.
W kawalerii znalazł się przypadkiem. Na jednych z zawodów organizowanych corocznie w okresie Bożego Ciała pan Mirosław poznał Witolda Kałę, mieszkańca Opola, który od lat kultywuje tradycję ułańską.
- Przy okazji zawodów, w których wystartowaliśmy w duecie zachęcił mnie do wspólnej wyprawy do Mokrej, żeby w ten sposób uczcić pamięć 1 września. To tam odbyła się jedna z pierwszych bitew podczas II wojny światowej - opowiada mieszkaniec Smardzowa i przyznaje, że na początku nie wiedział tak naprawdę, jak ten wyjazd będzie wyglądał. - Wiedziałem, że muszę mieć mundur, który pożyczyłem od kolegi i konia - tłumaczy z uśmiechem. - Po pierwszym wyjeździe tak mi się to spodobało, że nie wyobrażam sobie września bez wyjazdu do Mokrej.
Wspólnie z kolegami ze stowarzyszenia 19. Pułku Ułanów Wołyńskich pan Mirosław bierze udział w pokazach tradycji ułańskiej, które odbywają się w całym kraju. - Chodzi tutaj o to by pokazać ludziom, a szczególnie młodzieży to, co działo się przed laty. Jacy byli ówcześni żołnierze, jakie wartości im przyświecały - wyjaśnia.
W Smardzowie pan Mirosław ma wiele dyplomów i nagród związanych właśnie z ułańską działalnością. Za najbardziej prestiżową uważa tę zdobytą w Krakowie. Zdobył ją, walcząc białą bronią.
- Na pamiątkę otrzymałem szablę o wzorze 34, która jest dla mnie ważnym trofeum - opowiada dumny ułan, który swoją pasją zaraził też syna. - On bierze udział w bitwach pod Grunwaldem, jest rycerzem - mówi i na koniec zdradza nam, że jego miłość do koni sięga dzieciństwa. - Już jako mały chłopiec całymi dniami potrafiłem siedzieć w stajni i pomagać przy koniach. Od 23 lat mieszkam w Smardzowie, tutaj miałem szkółkę jeździecką - wspomina i mówi, że jego nauczycielem był Piotr Trojanowski. - To on uczył mnie jazdy konno w Strzelcach pod Dobroszycami. - To było raptem 12 lat temu. Pierwszy raz udało mi się usiedzieć na koniu dokładnie pięć minut. Ale pamiętam dobrze, że spadając na ziemię obiecałem sobie, że nauczę się tej sztuki.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto