Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Film o „księdzu kulturyście”, pochodzącym z Legnicy, na międzynarodowych festiwalach. Jak ksiądz Artur radzi sobie ze sławą?

Justyna Orlik
Justyna Orlik
Kadry z filmu
Kadry z filmu użyczone od Szymon Wasylów
„Ile waży krzyż?” to tytuł najnowszego filmu dokumentalnego Szymona Wasylowa. Jego bohaterem jest Artur Kaproń, proboszcz maleńkiej parafii pod Bolesławcem, którego pasją od 30 lat jest podnoszenie ciężarów.

Proboszcz Artur Kaproń bohaterem dokumentu z międzynarodowymi wyróżnieniami

Księdza Artura znają absolwenci z liceum im. Braci Śniadeckich i wierni z parafii św. Bonifacego w Zgorzelcu. To były początki posługi kapłańskiej dzisiejszego proboszcza z parafii pw. Św. Maksymiliana Marii Kolbe w Osiecznicy, który w przygranicznym mieście nie tylko głosił kazania, ale ćwiczył się w podnoszeniu ciężarów.

- Chodziłem na siłownię miejską w Zespole Szkół im. Emilii Plater i na starą halę Turowa, ale moje zainteresowanie kulturystyką miało swoje początki jeszcze przed podjęciem decyzji o pójściu do seminarium. I kiedy już się tam znalazłem to w czasie tzw. „przechadzek” brałem torbę sportową i szedłem na trening. - tłumaczy ksiądz Artur Kaproń.

Proboszcz pochodzi z Legnicy i już od najmłodszych lat ćwiczył sztuki walki. Pod okiem Jacka Ruska trenował karate, a w czasach licealnych dał się namówić kuzynowi na wspólny trening na siłowni.

- Kuzyn chciał, żebym mu towarzyszył i go wspierał, ale w niedługim czasie on się „zwinął”, a ja zostałem na siłowni sam i od tego momentu mija właśnie 30 lat. - dodaje ksiądz Kaproń.

Proboszcz uczestniczył w zawodach kulturystycznych

Ksiądz brał też udział w zawodach kulturystycznych, podczas których ich uczestnicy, po wielomiesięcznych przygotowaniach, prezentują swoją sylwetkę. Udział w konkursie budził kontrowersje, a decyzją biskupa Zbigniewa Kiernikowskiego od 2017 roku nie może już uczestniczyć w zawodach. Proboszcz winę bierze na siebie, tłumacząc że w tamtym czasie źle to rozegrał, bo nie porozmawiał ze swoim przełożonym, a jego wystąpienie w telewizji zostało zmanipulowane.

- Nie wszyscy rozumieją, że pewne dyscypliny sportowe mają swój strój. W kulturystyce to są slipki i nic poza tym. W koloratce nie wystąpię, bo nie pokażę swojej muskulatury, nad którą pracowałem. Samo dbanie o tężyznę fizyczną nie budzi niczyjego sprzeciwu. Nigdy to nie był też mój priorytet, bo zdecydowanie jest nim kapłaństwo. Kulturystyka jest pasją, ale poświęcam jej do dwóch godzin dziennie, maksymalnie 5 dni w tygodniu. Na co dzień jestem przede wszystkim proboszczem i uczę w szkole. Reakcja biskupa w 2017 roku była adekwatna do tego, co się wówczas zadziało. Nie mógł przejść obok tego, co wyemitowała telewizja obojętnie i ja go rozumiem. - wyjaśnia ksiądz Kaproń.

Film Szymona Wasylowa powstał nieco później, a następca biskupa Kiernikowskiego nie miał zastrzeżeń w kwestii udziału proboszcza Kapronia w dokumencie pt. „Ile waży krzyż”. Zapytaliśmy księdza, jak radzi sobie z popularnością.

- Robię swoje. To dzieło Szymona, a ja jestem tylko głównym bohaterem. Księdzem, ale też człowiekiem, który współtworzy rzeczywistość i pokazuje, że warto dbać o swoją kondycję i szanować swoje ciało. Nie namawiam nikogo do ekstremalnej kulturystyki, ale dbałość o tężyznę fizyczną.- dodaje proboszcz Kaproń.

W Bolesławcu "rośnie" nam drugi Kieślowski?

Szymon Wasylów jako świetny dokumentalista dał się poznać po emisji filmów: Ten, który się słoniom nie kłaniał oraz Mury Mówią. „Ile waży krzyż” to kolejny film jego autorstwa. Dokument o księdzu Arturze wygrał dwa festiwale: Scarab Short Film Festival oraz Lens Fame i znalazł się wśród finalistów VIVA Film Festival w Bośni i Hercegowinie.

- To pierwszy mój film, który wpisał się w ramy festiwalowe. Był krótki i skupiał się wokół jednej, ciekawej postaci. Myślę, że dlatego został dostrzeżony. - opowiada nam reżyser.

Właściciel Red Film Production działa na co dzień w branży komercyjnej i ostatnio realizował duży projekt dla firmy IKEA, ale nie ukrywa, że dokumenty to coś, co lubi robić najbardziej. Wygrane w festiwalach utwierdziły go też w przekonaniu, że jest na dobrej drodze.

- Długo się tym zajmuje i staram się rozwijać. Do tej pory myślałem, że dużo jeszcze muszę się uczyć. I nie zamierzam z tego rezygnować, ale zaczynam czuć, że to właściwe miejsce, że mam jakąś „wczutę w temat”. - dodaje Wasylów.

Zobaczcie zdjęcia z realizacji filmu i spotkania zorganizowanego w Bolesławcu.

Tu możecie obejrzeć też cały film.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto