Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna walka z czasem. Brajan potrzebuje naszej pomocy!

KJ
25-letni Brajan Peszka z Twardogóry potrzebuje naszego wsparcia. Cierpi na nowotwór, a jedyną szansą dla niego jest kosztowne leczenie w Meksyku. Potrzeba ponad 700 tys. zł. Mama Brajana błaga o pomoc. Poniżej przedstawiamy apel.

Ja, matka… Błagam o pomoc. Życie mojego syna stanęło na krawędzi. Wszystkie plany, marzenia, nadzieje runęły w głęboką przepaść. Potworny glejak w kilka miesięcy zabrał zdrowie, sprawność i samodzielność Brajana. W Polsce i w Europie nie ma już dla niego ratunku, a jedyną nadzieją na ucieczkę przed śmiercią jest kosmicznie drogie leczenie w Monterrey.

Wszystko zaczęło się na początku zeszłorocznych wakacji. Drętwienie prawej strony ciała zaprowadziło syna na spacer po gabinetach lekarskich. Ostatecznie trafił do neurochirurga, który zalecił rezonans głowy. Jego wynik zmiótł nas z powierzchni ziemi. W mózgu Brajana pojawiło się coś okropnego i nikt nie wiedział, co z tym dalej zrobić. Trafiliśmy na oddział, gdzie podawano mu kroplówki na trzy różne choroby. Od lekarzy usłyszeliśmy, że nie potrafią pomóc synowi i mamy szukać ratunku w Bydgoszczy.

Tam wykonano biopsję, dzięki czemu poznaliśmy złoczyńcę. Nieoperacyjny glejak pnia mózgu II stopnia złośliwości… Wszystko się zawaliło. W całym tym szoku zaczęliśmy szukać informacji w Internecie i zdecydowaliśmy się na ośrodek w Gliwicach. Sposobem na walkę z guzem miała być radioterapia połączona z chemią. Niestety... Leczenie, zamiast pomóc, przyniosło więcej szkód i kłopotów. Radioterapię przerwano po 4 tygodniach, z Brajanem było coraz gorzej…
Choroba odbierała mu wszystko krok po kroku. Umiejętności, samodzielność, kondycję do życia. Serce się krajało w pół na widok 25-letniego silnego chłopaka, który z dnia na dzień stawał się wrakiem człowieka. Toczyliśmy się w dół, po równi pochyłej, syn gasł w oczach. Kolejne konsultacje i próby leczenia nie przynosiły żadnych rezultatów. Według wszelkich znaków na ziemi i niebie rozpoczęło się końcowe odliczanie…

Nie da się pogodzić z odejściem swojego syna, nieważne ile miałby lat. To dzieci powinny chować rodziców, nie odwrotnie. Brajan ma cudowną narzeczoną, która czuwa przy nim każdego dnia, pomagając nam w opiece. Musiałam zwolnić się z pracy, bo syn nie wstaje już z łóżka i wymaga wsparcia we wszystkim przez 24 godziny na dobę. Została nam jedna, ostatnia deska ratunku…

Spędziliśmy wiele dni i nocy w poszukiwaniu pomocy. Żeby nie siedzieć z założonymi rękoma i mieć poczucie, że zrobiło się wszystko, dla ocalenia Brajana. Światło świeci z daleka, z kliniki w Monterrey w Meksyku. Tamtejsi specjaliści chcą leczyć syna immunoterapią oraz podawać chemię bezpośrednio do guza. Oni jako jedyni dali nam iskierkę nadziei i będziemy się jej trzymać do samego końca. Nikt inny nam już nie został…
Leczenie w Meksyku wiąże się z astronomicznymi wydatkami — ponad 170 tysięcy dolarów za samą terapię, nie licząc transportu i zakwaterowania na miejscu. Kwota dla nas absolutnie nieosiągalna. Tyle kosztuje decydująca bitwa z nowotworem o życie Brajana. Bez pieniędzy — wywieszamy białą flagę i czekamy bezradnie na koniec…

Syn chce żyć. Co wieczór płacze, tak bardzo się boi. Świadomość, że jeszcze istnieje gdzieś ratunek, trzyma go na powierzchni. Śmierć już stoi w drzwiach i chce wykonać wyrok. Proszę, błagam… Pomóż nam przed nim uciec. Ja, matka... Proszę o szansę, ostatnią. Tylko i aż tyle.

Dorota - mama

Pomóc można tutaj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto