Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

David Prowse (Lord Vader) odpowiada na 13 pytań MM

MM Bydgoszcz
MM Bydgoszcz
W miniony weekend w Bydgoszczy odbył się zlot fanów „Gwiezdnych Wojen” StarForce 2010, podczas którego zadaliśmy pytania Czytelników do Lorda Vadera Davidowi Prowse.

Jakie to dla Pana uczucie, gdy przechodząc ulicą, widzi Pan Lorda Vadera - w jakiejś reklamie, komiksie, na wystawie? Czy myśli Pan sobie wtedy "Przecież to ja!"?

- Nie zwracam na to za bardzo uwagi, bo to nie ja, tylko postać, którą odgrywam. Nie znaczy to dla mnie zbyt wiele.

Czy nie miał Pan żalu do producentów o zdubbingowanie Pana głosu?

- Nie miałem pojęcia o dubbingu, aż do momentu, kiedy poszedłem zobaczyć film. Nikt nigdy nie wyjaśnił mi, dlaczego zdubbingowano mój głos. Wydaje mi się, że chodziło o wygodę, bo mieszkałem już wtedy w Anglii, a film wrócił do Ameryki i dubbing był tam realizowany. To jeden z powodów, dla których pojawił się Jones.

Czy to prawda, że nie spotkał Pan się nigdy z James'em Earl Jones'em, który podkładał głos?

- Prawda, nigdy się z nim nie spotkałem, ale pójdę z nim na obiad w New Jersey, dokąd wybieram się w październiku. Nie spotkaliśmy się, kiedy przyjechał ze spektaklem do Londynu, bo mam pewne problemy z chodzeniem. Chciał się ze mną zobaczyć, nie dałem rady, po czym zadzwonił któregoś wieczoru i spytał kiedy będę w Nowym Jorku. I wreszcie zjemy razem obiad.

Czy zdawał Pan sobie sprawę z tego, że tworzy Pan najbardziej legendarny czarny charakter w historii kina?

- Pokazaniu się „Gwiezdnych Wojen” towarzyszył duży rozgłos. Wszyscy wiedzieli, że to wielka produkcja. Pod wpływem jej sukcesu powstała druga część, potem kolejna. Znaleźliśmy się w największej współczesnej trylogii. To także potężny biznes franczyzowy. Produkty powiązane z filmem przynosiły dochody niespotykane w historii kina.

Jak oddycha się w hełmie Lorda Vadera?

- Bardzo ciężko. Nie, tak poważnie, da się oddychać bez problemu. Ktoś, kto podejdzie blisko, widzi właściwie, jak ruszam ustami.

Czy pamięta Pan jakąś zabawną sytuację, jaka miała miejsce podczas kręcenia trylogii, kiedy to nawet „największy złoczyńca galaktyki” nie mógł się powstrzymać od śmiechu?
- Nie, było bardzo poważnie, nie zdarzało mi się śmiać.

Z którym reżyserem najlepiej się Panu współpracowało?

- Dobrze pracowało mi się z Irvinem Kershnerem, reżyserem „Imperium Kontraktuje”. Nie mam żadnego szczególnego stosunku do Richarda Marquanda, reżysera „Powrotu Jedi”, natomiast Goerge Lucas był bardzo cichym człowiekiem, rzadko kiedy cokolwiek mówił. Irvin Kershner to najmilszy reżyser, z którym zdarzyło mi się pracować.

Czy Lord Vader chodził do toalety?

- Oczywiście, że tak.

Czy ma Pan jakieś pamiątki z planu zdjęciowego?

- Nie, nigdy nie byłem kolekcjonerem, nie należę też do osób wynoszących przedmioty z planu. Nie mam więc żadnych pamiątek.

Która rola była trudniejsza - Vadera czy Frankesteina?

- Chyba trudniejszy był Vader. Film z Frankensteinem podobał mi się, ale większym wyzwaniem był Vader, chociażby z powodu kostiumu, hełmu, maski…

Którą postać - oprócz siebie - lubi Pan najbardziej?

- Myślę, że ciekawą postacią był Yoda. Świetny był Mark Hamill, odtwórca roli Luke’a Skywalkera, zrobił to bardzo dobrze, stworzył świetną postać. Szkoda, że nie przełożyło się to na jego karierę.

Co na planie filmowym sprawiało Panu najwięcej problemu?

- Prawdopodobnie zadania kaskaderskie ;)

Gdyby Pan, będąc po jasnej stronie mocy, toczył bitwę z imperium George’a Lucasa, chociażby przy pomocy rebelii w postaci fantomu, czy byłaby szansa na przynajmniej jedną wygraną?

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto