Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

19-latka zarzuca jednemu z pracowników mobbing. Dyrektor uważa, że to pomówienia

Katarzyna Kijakowska
Dyrektor Leszek Waluk jest oburzony pomówieniami byłej stażystki
Dyrektor Leszek Waluk jest oburzony pomówieniami byłej stażystki Grzegorz Kijakowski

Dziewiętnastoletnia mieszkanka Dobroszyc na długo zapamięta trzy dni stażu, który odbyła w Szkole Podstawowej w Dobroszycach. Z jej relacji wynika, że była upokarzana, a obowiązki jakie kazano jej realizować nie miały nic wspólnego z tym, co wynikało z umowy, którą podpisała. Z pisma, które pani Magdalena przekazała do urzędu pracy i na ręce dyrektora szkoły, jest nawet mowa o mobbigu. Miał go stosować jeden z pracowników szkoły.

Kto tu rządzi?

- Zgodnie z umową moja praca miała polegać m.in. na odbieraniu i zaprowadzaniu dzieci do autobusu, utrzymywaniu porządku przy dzieciach, pomocy nauczycielowi - wylicza stażystka. - Niestety, nie było mi dane wykonywać tych obowiązków ponieważ kiedy byłam w klasie pan C. (chodzi o kierownika gospodarczego szkoły, red.) wchodził i w obecności dzieci i nauczyciela wypraszał mnie na korytarz i krzyczał: „masz tutaj klucze do kanciapy, tam masz wszystkie rzeczy do sprzątania, mop, wiadro, posprzątasz kible i korytarz” - relacjonuje dziewczyna, która twierdzi też, że pracownik dobroszyckiej podstawówki miał do niej mówić, że „on tutaj rządzi i mam robić co mi każe”. Opowiada o rzekomym zastraszeniu nauczycieli, którzy w drugim dniu stażu nie chcieli już, by dziewczyna pomagała im podczas zajęć.
Staż młodej dobroszyczanki trwał trzy dni. W tym czasie u dyrektora szkoły próbował interweniować brat Magdy. - Usłyszałem, że pan Waluk sprawę wyjaśni. To było po tym, jak siostra wróciła do domu - opowiada mężczyzna. - Sprawa tak została wyjaśniona, że na drugi dzień Magda spędziła osiem godzin na korytarzu, będąc obiektem drwin konserwatora.

Zmarnowana szansa

Dyrektor szkoły oceną swojej byłej podopiecznej jest oburzony.
- Nie wiem, jak wyobrażała sobie swoją współpracę z nami pani Magda, ale zapewniam, że przez te kilka dni, gdy była u nas, żadnych naruszeń nie było, a obowiązki, które wykonywała były zgodne z umową - mówi Leszek Waluk. I przypomina, że stanowisko, które objęła stażystka to woźna oddziałowa z opieką nad dzieckiem. - Nie oznacza to sprzątaczki, bo panie sprzątające mamy w szkole na etacie - mówi. - Ale nie oznacza też pracownika edukacyjnego, który osiem godzin pracy spędza w klasie razem z dziećmi i jest nauczycielem. Potrzebowałem osoby, która pomogłaby w opiece nad najmłodszymi dziećmi. Chodzi o dbanie o porządek, gdy rozleje się mleko, gdy dziecko wyrzuci papierek. Dyrektor uważa, że po pierwszej rozmowie ze stażystką wszystko sobie z nią wyjaśnił. - W jaki sposób kierownik gospodarczy miałby zastraszać nauczycieli? To bzdura - mówi. Czy słowa o „mopie i kiblu” padły w stosunku do świeżo zatrudnionej stażystki? - Mogły i tu przyznaję, że pan C. mógł się ugryźć w język, ale nie wykluczam tego, że mój pracownik powiedział tak, bo znał wcześniej Magdę i że ona też nie przebierała w słowach w rozmowie z nim. A co do umów z nauczycielami, których rzekomo wójt miał nie przedłużać. Przepraszam, ale ja ich zatrudniam, a nie pan wójt. Dyrektor jest rozżalony. - Chciałem pomóc, a wyszło jak zwykle - mówi. - Uważam to za niesprawiedliwe, by opinia jednej osoby mogła zburzyć wizerunek szkoły. Równie krytycznie swoją opowieść kończy Magda. - Myślałam, że staż pozwoli mi nabyć doświadczenie w pracy, da przyuczenie do zawodu, niestety, nie wiedziałam, że zgotuje mi piekło - podsumowuje.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto