Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

140 rocznica lampek choinkowych! Mamy je od Amerykanów, a choinkę dzięki Niemcom. Są akcenty dolnośląskie. Oto historia świątecznych lampek

Artur Szałkowski
Lampki od Amerykanów, a choinka dzięki Niemcom. Są akcenty dolnośląskie. Oto historia lampek choinkowych
Lampki od Amerykanów, a choinka dzięki Niemcom. Są akcenty dolnośląskie. Oto historia lampek choinkowych fot. Evelyn / Unsplash
Minęła właśnie 130. rocznica pierwszego użycia elektrycznych lampek choinkowych. Tradycja przystrajania drzewek liczy prawie 1300 lat. 22 grudnia 1882 roku w Nowym Jorku po raz pierwszy w historii rozbłysły elektryczne lampki choinkowe.

Spis treści

Nowatorska jak na tamte czasy ozdoba drzewka bożonarodzeniowego była prezentem podarowanym przez słynnego wynalazcę, Thomasa Alva Edisona, swojemu przyjacielowi.

Historia lampek choinkowych. Są akcenty dolnośląskie

Wobec rosnącego zapotrzebowania Amerykanów na elektryczne lampki choinkowe, osiem lat później ruszyła ich masowa produkcja. Jednak europejski rynek choinkowe światełka zasilane energią elektryczną podbiły dopiero kilkadziesiąt lat później.

Być może wynikało to z przywiązania do tradycji, ale nawet bogaci Europejczycy jeszcze na początku XX wieku preferowali na choinkach prawdziwe świece. Tak było między innymi u Hochbergów von Pless, jednego z najbogatszych i najbardziej wpływowych rodów Starego Kontynentu w tamtym okresie. Prawdziwymi świeczkami przystrajano cztery potężne choinki, które ustawiano w Sali Maksymiliana w należącym do Hochbergów zamku Książ.

W Święta Bożego Narodzenia świeciła się trasa z Zamku Książ do Starego Książa

- Z przekazów historycznych wiemy, że w okresie świąt Bożego Narodzenia, na życzenie księżnej Daisy von Pless, rozświetlano również trasę między zamkiem Książ i położonym w pobliżu Starym Książem - opowiada Magdalena Woch, wiceprezes Fundacji imienia Księżnej Daisy. - Używano do tego celu ogni bengalskich oraz pochodni. Tak oświetloną trasą organizowany był kulig, obowiązkowy punkt obchodów bożonarodzeniowych w Książu - opisuje.

Książęce choinki w zamku przystrajane były przede wszystkim bombkami i ręcznie wykonywanymi ozdobami. W trakcie spotkań bożonarodzeniowych, organizowanych przez Hochbergów dla swoich pracowników oraz ich dzieci, pod choinkami w Sali Maksymiliana pojawiały się również prezenty. Zazwyczaj były to drobiazgi, takie jak nylonowe apaszki lub pończochy oraz przybory szkolne i słodycze.

Choinkę, którą przystrajamy lampkami, zawdzięczamy Niemcom

O ile elektryczne lampki choinkowe są wymysłem Amerykanów, to sam zwyczaj przystrajania choinki oraz popularne obecnie bombki zawdzięczamy Niemcom. Z przekazów historycznych wynika, że pierwowzoru współczesnych drzewek bożonarodzeniowych należy się doszukiwać w początkach naszej ery u ludów germańskich. Wraz z nadejściem przesilenia zimowego i wydłużaniem się dnia Germanowie zawieszali pod stropami swoich domostw gałązki jemioły, świerku, jodły lub sosny. Miały one symbolizować zwycięstwo dnia nad nocą, światła nad ciemnością oraz życia nad śmiercią.

Wynalazcą choinki był święty Bonifacy

Około ósmego wieku zwyczaj dekorowania bożonarodzeniowego drzewka przejęli chrześcijanie. Za "wynalazcę" choinki, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, uważany jest święty Bonifacy, biskup, benedyktyn i męczennik, nazywany apostołem Niemców. Według legendy, nawracając pogańskie ludy zamieszkujące tereny Niemiec, święty Bonifacy miał ściąć potężny dąb, któremu Germanowie oddawali cześć. Dąb, upadając, zniszczył rosnące w pobliżu drzewa i krzewy. Ocalała jedynie niewielka jodła. Wówczas święty Bonifacy miał powiedzieć do Germanów: "Zobaczcie, że ta mała jodełka jest nie tylko potężniejsza od waszego dębu, ale jest także zawsze zielona. Jest wiecznie zielona, tak jak wieczny jest Bóg, który daje nam życie wieczne. Niech ona przypomina wam Chrystusa".

Umieszczanie na choinkach świateł jest związane z Chrystusem, który nazywał siebie "światłem świata"

Misjonarze, nawracając pogan, chętnie korzystali z wielu ich zwyczajów, nadając im chrześcijańskie znaczenie. To znacznie ułatwiało ewangelizację. Tak było między innymi z tradycją zawieszania przez pogan w domach gałązek zwiastujących nadejście przesilenia zimowego. Kościół przejął ten zwyczaj jako symbol Jezusa Chrystusa, który jest rajskim drzewem żywota.

Również umieszczanie na choinkach świateł jest związane z Chrystusem, który nazywał siebie "światłem świata". Do Polski zwyczaj dekorowania drzewek bożonarodzeniowych przywędrował z Niemiec w XVIII wieku. Tam również opracowano metodę produkcji bombek choinkowych. Technologię wydmuchiwania bardzo cienkich szklanych kul opracowano w wiosce Lauscha na wschodzie Niemiec, gdzie od końca XVI wieku istniała huta szkła.

W 1848 roku wyprodukowała pierwsze szklane ozdoby choinkowe i bardzo długo pozostawała monopolistą w tej branży. W latach 70. huta w Lauscha eksportowała swoje wyroby poza granicę Niemiec, między innymi do Stanów Zjednoczonych.

Najbardziej wstrząsające relacje związane z obchodami Świąt Bożego Narodzenia na Dolnym Śląsku pochodzą z okresu II wojny światowej

Są związane z funkcjonowaniem obozu koncentracyjnego Gross-Rosen oraz jego licznych filii. Do 1944 roku zakazane były w obozie jakiekolwiek celebracje święta. Ze wspomnień byłych więźniów obozu wynika, że nadzorujący ich esesmani wykorzystywali okres Bożego Narodzenia głównie do organizowania libacji alkoholowych. Pijani nadzorcy z SS stawali się wówczas agresywni wobec więźniów i sprawiali, że okres świąt stawał się dla nich czasem wyjątkowej gehenny.

- Sytuacja uległa zmianie w 1944 roku, kiedy władze obozowe zezwoliły nawet na zorganizowanie jasełek - wyjaśnia Dorota Sula, pracownik naukowy Muzeum Gross-Rosen. - Na terenie jednej z filii obozu więźniowie stworzyli nawet namiastkę choinki. Na niewielkim, zwykłym drzewie zawiesili ozdoby wyrzeźbione z kawałków brukwi, która była głównym składnikiem obozowego menu - mówi.

Po zakończeniu wojny już bez obaw można było kultywować tradycje bożonarodzeniowe. Na dolnośląskich choinkach wciąż jednak królowały tradycyjne świeczki, a nie elektryczne lampki. Taka sytuacja utrzymywała się w wielu domach aż do przełomu lat 70. i 80 XX wieku.

Wata i lignina na choince równa się dużo pożarów, także u strażaków ...

- Obok świeczek na choinkach ludzie zaczęli również układać watę lub ligninę, co miało imitować śnieg, ale ze względu na łatwopalność tych materiałów było kiepskim połączeniem - tłumaczył nam emerytowany wałbrzyski strażak.

Efekt? Liczne pożary bożonarodzeniowych drzewek. Na szczęście dochodziło do nich najczęściej w obecności zasiadających przy stole domowników. Wystarczyło więc, by któryś z nich chwycił szklankę wody lub syfon i stłumił zarzewie ognia bez konieczności wzywania strażaków.

- Zabawne jest to, że pierwszy pożar spowodowany przez świeczki na choince, w którego zwalczaniu brałem udział, miał miejsce w wałbrzyskiej jednostce… strażackiej - mówił nam przed laty Roman Świst. - Zaczęła płonąć choinka w mieszkaniu służbowym strażaka, które znajduje się w tym samym budynku, co nasza jednostka przy ulicy Przemysłowej.

Tym razem nie obeszło się bez strażackiej interwencji. Na szczęście ogień udało się szybko opanować. Strażacy nie chcieli, by ich kolega miał nieprzyjemności w związku z tym zdarzeniem u przełożonych. Dlatego sprawa została ujęta w statystykach nie jako "pożar", tylko "inne zdarzenia".

Lampki na choinkę robili metodą chałupniczą...

Kolejne problemy związane z oświetleniem choinkowym zaczęły się pojawiać na przełomie lat 70. i 80. Związane były z rozpowszechnianiem się na polskim rynku elektrycznych światełek choinkowych.

- Nie każdego było stać na taki zakup, więc ludzie chałupniczą metodą wykonywali własne światełka - wyjaśniał Roman Świst. - Często kończyło się to zwarciem i pożarem. Na szczęście nie dochodziło do tego na maso-wą skalę i żadne z takich zdarzeń nie zakończyło się tragicznie.

Obecnie tradycje związane z dekorowaniem bożonarodzeniowego drzewka mają często niewiele wspólnego z jego pierwotną symboliką. Góruje nad nią bowiem przepych, z jakim przystrajana jest choinka oraz jej rozmiary. Świadczą o tym przykłady z najdalszych zakątków globu. W 1975 roku jedna z firm jubilerskich wystawiła w Tokio choinkę, której wartość oszacowano na ponad... trzy miliony dolarów.

Pod względem wysokości świątecznego drzewka, rekord od wielu lat dzierży miasto Mérida w Meksyku, do którego tradycja ubierania choinek dotarła dopiero w połowie XX wieku. Meksykańska choinka ma 37 metrów wysokości i jest przystrojona mniej więcej 70 tysiącami kolorowych lampek. Druga pod względem wysokości jest choinka w Centrum Rockefellera w Nowym Jorku. Ma ona jednak "tylko" 28 metrów wysokości.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto