Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ten wypadek na zawsze odmienił naszą rodzinę

Karolina Jurek
Małgorzata Kazimierska o miłości, rodzinnej tragedii i życiu poza Bierutowem

O Bierutowie, w którym żyła przez wiele lat, wypowiada się ciepło. Mówi, że zostawiła w tym mieście cząstkę siebie. Po latach Małgorzata Kazimierska postanowiła wrócić w rodzinne strony. Do Torunia. Dziś opowiada nam o sentymencie jaki pozostał w jej sercu do Bierutowa, o swoim zmarłym mężu Romku i o tym jak teraz wygląda jej życie.

Urodzony przywódca
Do wspomnień pani Małgorzata nie wraca często, bo wiele ją to kosztuje. Kiedy opowiada o swoim tragicznie zmarłym mężu Romanie, nie kryje wzruszenia. - Poznała nas moja przyjaciółka Maryla. To było w Gdańsku. Uczyłam się w pomaturalnej szkole medycznej, a Romek pracował w stoczni - zaczyna swoją opowieść, przyznając, że to była miłość niemal od pierwszego wejrzenia. Z uśmiechem wraca do czasów gdy wspierała męża podczas strajków w stoczni i jak go dopingowała, kiedy społecznie brał udział w budowie pomnika stoczniowców. Doskonale pamięta też, kiedy w 1981 r. stanęli na ślubnym kobiercu. - Świat stał przed nami otworem - mówi łamiącym się głosem i dodaje, że tuż po ślubie młodzi małżonkowie postanowili wrócić w rodzinne strony pana Romana. - Bierutów od razu mi się spodobał - uśmiecha się. - A Romek z marszu zabrał się do pracy. To był typ społecznika. Został radnym i działał na rzecz lokalnej społeczności, a ja go w tym wspierałam - mówi pani Małgorzata, której nie łatwo było odnaleźć się w nowym miejscu. Obce środowisko, brak znajomych i doskwierająca tęsknota, utrudniały zadomowienie się. - Potrzebny był czas, żebym i ja pokochała to miejsce. Rozpoczęłam pracę, a to otworzyło mi furtkę do życia pełną piersią - mówi Kazimierska, która pracowała w domu kultury, a później na poczcie. - Poznałam wspaniałych ludzi i zaprzyjaźniłam się z nimi. Te zażyłości trwają do dziś - mówi z uśmiechem i podkreśla, że w rodzinie Kazimierskich Bierutów zawsze stał na pierwszym miejscu. W domu wciąż mówiło się o ludziach i mieście. - Nasze drzwi stały otworem. Tłumnie odwiedzała nas młodzież - wspomina ze wzruszeniem. Kiedy w 2002 roku jej męża wybrano na burmistrza wreszcie mógł rozwinąć skrzydła. - Był przywódcą od urodzenia, kochał to miasto i miał o wiele ciekawych planów wobec niego i mieszkańców, ale niestety nie udało mu się ich zrealizować - mówi gorzko.

Jedna chwila
Dzień wypadku odcisnął bolesne piętno na sercu pani Małgosi. - To wydarzenie było i wciąż jest dla mnie wielką traumą - mówi. W listopadzie 2004 roku czteroosobowa rodzina Kazimierskich wracała z Torunia do Bierutowa. Doszło do wypadku. Ich samochód zderzył się czołowo z jadącym z naprzeciwka pojazdem. - Byłam półprzytomna, docierały do mnie tylko niektóre głosy - wspomina dramatyczne chwile pani Małgorzata. - Usłyszałam, że Romek i córka nie żyją, że walkę podjął mój syn Piotr. To dla niego chciałam żyć - mówi. - Dopiero po ośmiu miesiącach wróciliśmy połamani fizycznie i psychicznie do Bierutowa . Z perspektywy czasu pani Małgorzata przyznaje, że nie wie skąd czerpała wtedy siły do życia. - Z biegiem czasu, żeby zająć myśli, wróciłam do pracy na poczcie i zaczęłam działać społecznie. Tak jak chciałby Romek... -urywa i podkreśla też, że wiele zawdzięcza najbliższym i przyjaciołom. - Bez ich wsparcia nie dałabym rady - mówi za pomoc dziękując m.in. Danusi i Jackowi Wróblewskim oraz Basi Mirdze.

Mała ojczyzna
Po latach pani Małgorzata postanowiła jednak wrócić na stałe w rodzinne strony. - Ta decyzja dużo mnie kosztowała. Zdążyłam pokochać Bierutów, mimo że nieraz wspomnienia chcą rozerwać mi serce - mówi z trudem. - Ciągnie mnie tutaj ogromna tęsknota, syn który mieszka we Wrocławiu i najbliżsi przyjaciele - mówi nasza rozmówczyni, która od blisko roku żyje w Toruniu. Tam jak nam zdradziła ponownie ułożyła sobie życie i...wyszła za mąż. - Los tak to ułożył, że przyjaciółka Maryla najpierw poznała mnie z Romkiem Kazimierskim, a teraz z Romkiem Glazikiem. I tym razem jej się udało - opowiada z uśmiechem Małgorzata Kazimierska-Glazik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto