Od ubiegłego tygodnia w sadach pod Oleśnicą praca idzie pełną parą. Wszystko za sprawą żniw, które nadciągnęły do gospodarzy zbierających plony prosto z gałęzi drzew. Tegoroczne zbiory to dla Kazimierza Wysmyka z Jenkowic nie nowość. Sadownictwem zajmuje się ponad dwadzieścia lat, dlatego doskonale wie ile pracy i energii trzeba włożyć, by jabłko zerwane z gałęzi trafiło do wiadra w dobrym stanie.
Zgrana ekipa
Podczas żniw pan Kazimierz nie jest jednak sam. W swoich ponad siedmiohektarowych sadach może liczyć na pomoc mieszkańców okolicznych wsi.
- To nie jest prosta praca - mówi Wysmyk i precyzuje. - Osiem godzin non stop trzeba być na nogach. Trzeba zrywać tak, by owoc nie był uszkodzony i aby trafiając do wiadra nie został zgnieciony- mówi mężczyzna i chwali stałą ekipę, na którą może liczyć także przez cały rok. Są to m.in.: Teresa Bielecka, Janina Sikora, Danuta Tryba, Magda Czub, Mirosława Huptaś, Bogdan Sikora i Jan Kurek, który w sadach Wysmyka pracuje niemal od samego początku ich istnienia.
Choć praca nie należy do najlżejszych, pracownicy nie narzekają i...ciągle się uśmiechają. - Kiedy przychodzimy do pracy staramy się przede wszystkim dobrze nastawić. Pracujemy w zgranej ekipie, pomagamy sobie, rozmawiamy i czas pracy szybciej upływa - mówi pani Janina Sikora i dodaje, że wtedy nawet ból nóg i pleców oraz doskwierający czasami upał odchodzą w zapomnienie.
Żniwa w sadzie Kazimierza Wysmyka tak naprawdę dopiero się zaczynają. Jak powiedział nam gospodarz, potrwać one mogą jeszcze nawet przez okres dwóch miesięcy. - Wszystko uzależnione jest głównie od pogody - mówi nam sadownik i dodaje, że w jego gospodarstwie pracuje się również późną zimą. Wtedy drzewka przygotowywane są do urodzaju. To czas na wycinkę niepotrzebnych gałęzi i porządkowanie sadu przed kolejnymi pracami. Już wiosennymi.
Tony jabłek mimo uciążliwej suszy
Aura w tym roku była dość kapryśna. Odczuł to także i nasz rozmówca, choć przyznaje, że podczas panującej suszy przygotowywał się na gorsze efekty plonu.
- Teraz szacunkowo mogę powiedzieć, że przez panującą suszę ucierpiała jedna czwarta mojego sadu - mówił mężczyzna i pokazuje rzędy nowo posadzonych drzew. - Myślałem, że i to stracę, ale widzę, że drzewka walczyły i przetrwały. Wpływ na to ma głównie dobre podłoże - mówi Wysmyk.
Podczas tegorocznych żniw pan Kazimierz liczy, że po odjęciu strat wynikających z suszy, uzbiera około 40 ton jabłek.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?