Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rusza rok akademicki. Trzeba się postarać, żeby dziś nie skończyć studiów

Agata Grzelińska, wsp. MR
Polskapresse
Marzy Ci się magisterium? Zapisz się na studia. Droga do kariery naukowej nigdy nie była łatwiejsza. W dobie niżu demograficznego, który coraz mocniej daje o sobie znać, uczelniom bardzo zależy na każdym studencie. Tylko we Wrocławiu, w ciągu pięciu lat, od roku 2008 do 2013, liczba studentów spadła o 18 722 osób - to mniej więcej tyle, ilu mieszkańców liczy Bogatynia.

Co to oznacza dla studentów i pracowników szkół wyższych? Przede wszystkim to, że dziś łatwiej zostać studentem. Na wielu kierunkach nie ma już egzaminów. Szkoły niepubliczne kuszą niskim czesnym, a nawet prezentami. Dolnośląska Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Techniki w Polkowicach zaoferowała każdemu studentowi tablet.

Nie chodzi jednak tylko o to, by student przyszedł na uczelnię, ale także, by jak najdłużej studiował. Bo za każdym studentem idzie subwencja. A to znaczy dla uczelni być albo nie być.

Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Legnicy potwierdza, że cierpliwość nauczycieli akademickich bywa nieraz naprawdę wielka. - Zdecydowana większość wykładowców pozwalała poprawiać ewentualne wpadki do skutku - mówi Piotr Wiliński, legniczanin.

Pokusa obniżania poziomu, spowodowana lękiem o miejsca pracy, coraz częściej pojawia się nie tylko na małych, niepublicznych uczelniach. Pracownicy naukowi m.in. Uniwersytetu Wrocławskiego opowiadają nieoficjalnie (bo boją się utraty pracy), że słyszą sugestie z góry, by robili wszystko, aby jak najwięcej studentów zdawało egzaminy. Jedni mają luźne podejście i się dostosowują, inni przeżywają dramaty sumienia i ujmę na honorze naukowca. Jak dodają, to się zdarza na wielu uczelniach.

Na Uniwersytecie Wrocławskim po lipcowej rekrutacji wolne miejsca były na czterdziestu kierunkach. Druga tura rekrutacji jeszcze trwa. - Co roku patrzymy na statystyki, ale nie jest jeszcze tak, że każdy student musi dostać trójkę. Gdy ktoś opowiada herezję, to nikomu na uniwersytecie nie drży ręka, gdy ma wpisać do indeksu dwóję - mówi dr Jacek Przygodzki, rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego i wykładowca na wydziale prawa. - O obniżaniu poziomu nie ma mowy.

Będzie coraz łatwiej, czy międzynarodowo? - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Na uczelnie wyższe dotarły rozterki, które kilka lat temu przeżywali nauczyciele w szkołach średnich, gdy od swoich dyrektorów na radach pedagogicznych słyszeli: "Nie podcinajmy gałęzi, na której wszyscy siedzimy". Co w praktyce znaczyło: "Przepuszczajcie, kogo się da, bo jak będzie za mało uczniów, trzeba będzie łączyć klasy i zabraknie dla was godzin". Dziś o podobnych sugestiach ze strony szefów opowiadają nieoficjalnie nauczyciele akademiccy.

O mniejszej liczbie studentów decyduje nie tylko niż demograficzny, ale też m.in. brak obowiązkowej służby wojskowej czy mniejsza gwarancja zatrudnienia po studiach. - Dla części uczelni oznacza to normalność, bo przez pewien czas były przepełnione, dla części kłopoty - zauważa europosłanka Krystyna Łybacka, była minister edukacji narodowej i wykładowca akademicki. - Kłopoty mają szkoły prywatne, ale #też uniwersytety, głównie z formą studiów odpłatnych.

Perspektywa bezrobocia po studiach od lat zniechęca maturzystów do składania papierów na takie kierunki, jak filozofia, etnologia czy etnografia. W tym roku mniej chętnych niż miejsc było też na filologii polskiej, politologii, socjologii, historii, ale także na fizyce, fizyce technicznej, astronomii czy chemii na Uniwersytecie Wrocławskim. Fizyka i fizyka techniczna to kierunki, na które zwykle jest też mniej chętnych na Politechnice Wrocławskiej. Mniej niż na oblegane tam: architekturę, budownictwo, geodezję i kartografię czy górnictwo. To jedna z tych uczelni, które nie muszą się martwić o nabór. Bez wątpienia dlatego, że jej absolwenci nie mają kłopotów ze znalezieniem pracy.

- Pracę łatwo znajdują absolwenci politechniki czy informatyki. Kłopoty mają absolwenci administracji, ostatnio także ekonomii, ochrony środowiska, pedagogiki, politologii, turystyki i zarządzania - wylicza Ewa Żukowska-Bogacz z Powiatowego Urzędu Pracy w Legnicy.

CO Z NIEPOPULARNYMI KIERUNKAMI STUDIÓW? - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Krystyna Łybacka podkreśla, że z niepopularnych kierunków studiów nie można zrezygnować. Co więc robić?- Na drugim stopniu studiów trzeba odejść od naliczania dotacji od liczby studentów, a zacząć ją naliczać za jakość nauczania. Poza tym, warto pozyskiwać partnerów ze świata biznesu do współpracy z uczelniami - wylicza Krystyna Łybacka. - Ogromnie żałuję, że zrezygnowano z pomysłu, by firmy mogły odliczyć 1 procent podatku CIT na dowolną uczelnie.

Tylko jak oceniać jakość nauczania na uczelniach? Europosłanka mówi, że wystarczy rozmawiać ze studentami.

Dr hab. Krzysztof Rybiński, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie, na brak studentów nie narzeka. Jego recepta na sukces szkoły i studentów to odejście od wykładów i prac magisterskich w formie książeczek na rzecz projektów, które polegają na rozwiązaniu konkretnego problemu w konkretnej firmie. I rekrutacja studentów za granicą. Aż 40 procent studentów Vistuli to obcokrajowcy. Dostosowanie programu dla nich to nie tylko nauczanie po angielsku. - Jeżeli mam studentów z 15 krajów, to nie mogę im opowiadać tylko o GPW. Muszę mówić też o giełdach w Tokio, Nowym Jorku czy Pekinie - mówi Rybiński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto