Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzina walczy o dzieci. Ich rodzice zginęli rok temu

Katarzyna Kijakowska
Danuta Beda chce wychować swoje wnuki
Danuta Beda chce wychować swoje wnuki fot. Grzegorz Kijakowski
Monika i Stanisław zginęli w wypadku na Spalicach rok temu. Osierocili dwoje dzieci. Od lutego oleśnicki sąd nie może zdecydować, komu powierzyć opiekę nad Nikolą i Pawłem

To był tragiczny wtorek, 13 sierpnia. Starą ósemką od strony Ligoty Polskiej jechał fiat palio weekend. Do pracy w Dobroszycach jechało nim czworo ludzi. Wśród nich małżeństwo Monika i Stanisław M. Kobieta zginęła na miejscu, jej mąż zmarł dwa dni później we wrocławskim szpitalu. Małżonkowie osierocili dwoje dzieci, 10-letnią Nikolę i 5-letniego Pawełka.

Od razu do babci
Już w dniu tragedii dzieci trafiły pod opiekę babci ze strony matki. - To było naturalne, mimo że dzieci mieszkały na co dzień w Kolonii Poniatowice - wspomina tamten dzień Danuta Beda, babcia. - Zabraliśmy je do Oleśnicy. Wtedy nikt nie protestował.
- Moja mama poświęciła się wnukom, jeszcze za życia Moniki - dodaje Karolina Wilk, siostra tragicznie zmarłej. - Przez pierwsze pięć lat Nikola mieszkała u nas, w Oleśnicy, bo Monika pracowała. Siostra z mężem zabierali małą do Poniatowic tylko w weekendy. A gdy urodził się Pawełek moja mama przeniosła się do Moniki i Staszka, a do domu wracała tylko na soboty i niedziele. Pilnowała dzieci, prała, gotowała całej rodzinie obiady. Żeby tylko wesprzeć siostrę.
Najpierw opiekunem prawnym dzieci ustanowiono panią Karolinę. - Wydawało nam się, że tak będzie rozsądniej, bo jestem młodsza - opowiada młoda kobieta. - Przeprowadziłam się do Poniatowic, do mieszkania siostry. Razem z mamą przejęłam wszystkie obowiązki zmarłych rodziców Pawełka i Nikoli. Pomyśleliśmy, że źle by się stało, gdybyśmy zafundowali im kolejny szok. Mam na myśli zmianę otoczenia, nową szkołę. Dlatego wybraliśmy ich dotychczasowy dom.
Rodzeństwo i ich opiekunowie zostali tam jednak tylko do listopada. Powód? Kobiety mówią, że pojawiły się konflikty z rodziną zmarłego Stanisława. Ale nie drążą tematu. - Wróciłyśmy do Oleśnicy, a dzieci zaczęły dojeżdżać do szkoły w Ligocie Polskiej - opowiada pani Karolina, która wraz z mamą przez wiele tygodni jeździła na zajęcia razem z Pawełkiem. - Nie mogliśmy opuścić go na krok - opowiada kobieta. - Bał się, że gdy zamkną się za nami drzwi nie wrócimy już po niego. Tak jak jego rodzice.

Szkoła potwierdza
W tym czasie pani Karolina rozpoczęła starania o nadanie jej statusu rodziny zastępczej dla Nikoli i Pawełka. - Sąd nie wyraził zgody, bo jestem karana. Zemścił się błąd z młodości - mówi otwarcie kobieta. W lutym wniosek o ustanowienie rodziny zastępczej dla osieroconego rodzeństwa złożyła pani Danuta. Na rozprawie sądowej okazało się, że te same starania czyni siostra zmarłego Stanisława, Barbara J. - To było dla nas ogromne zaskoczenie, bo rodzina zięcia nie wyrażała do tej pory zainteresowania sprawą - mówi rozżalona babcia, która do tej pory z bijącym sercem czeka na decyzję sądu. Po kilku odroczonych rozprawach sprawa rozstrzygnie się prawdopodobnie 12 sierpnia. W przeddzień rocznicy śmierci Moniki i Staszka.
- Nie wiem, co pocznę, gdy będę musiała oddać wnuki - mówi zrozpaczona kobieta. - My nie utrudniamy kontaktu z Nikolą i Pawełkiem rodzinie ich ojca, ale chcemy ich wychować, chcemy by byli z nami. Jesteśmy do nich przywiązani, im też jest dobrze u nas.
Słowa Danuty Bedy potwierdzają opinie wystawione przez wychowawców Nikoli i Pawełka. Nauczycielki ze szkoły w Ligocie Polskiej piszą zgodnie o więzach łączących dziadków i dzieci. O tym, że zarówno Nikola, jak i Paweł są zadbani, mają odrobione lekcje, przychodzą do szkoły z drugim śniadaniem.

PCPR wskazuje
Odpowiedź na pytanie, dlaczego kilka miesięcy po śmierci Moniki i Stanisława na objęcie pieczy zastępczej nad dziećmi, zdecydowała się siostra Stanisława, znajdujemy w opinii wystawionej przez Rodzinny Ośrodek Opiekuńczy. Barbara J. stwierdza w niej, że jest przekonana, iż dziadkowie, z którymi dzieci mają lepszy kontakt, byliby dobrą rodzinę zastępczą. A swoją decyzję uzasadnia moralnymi rodzinnymi zobowiązaniami. Jej mąż precyzuje, że decyzja o wystąpienie do sądu to inicjatywa Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Oleśnicy. Podobnie jak żona, pan Robert liczył, że to jednak dziadkowie od strony matki przejmą opiekę nad osieroconymi dziećmi.

O co zatem chodzi? Dlaczego PCPR zdecydowało się wskazać rodzinę, która - zdaniem urzędników - powinna sprawować opiekę nad Nikolą i Pawełkiem?
Beata Krzesińska nie chce mówić o szczegółach. - Potwierdzam tylko, że zrobiliśmy takie wskazanie, ale ostateczna decyzja i tak należy do sądu - mówi przedstawicielka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, która podkreśla także, że w tej trudnej sytuacji najważniejsze jest porozumienie, do którego powinny dojść zwaśnione rodziny. - Dla dobra dzieci oni muszą usiąść przy wspólnym stole i porozmawiać. A do sądu iść tylko po to, by przekazać decyzję, jaką podjęli - puentuje.
Danuta Beda też nie chce waśni. Zapewnia, że Nikola i Paweł będą mieć kontakt z wujostwem. - Chowałam te dzieci od małego, córka powierzała mi nad nimi opiekę, gdy jeszcze żyła. Jak mogłabym je teraz oddać? - pyta, ocierając łzy z twarzy.

Opinia psychologa
Opinię wykonał Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny. W dokumencie czytamy m.in. „Sytuacja życiowa małoletnich zmieniła się radykalnie po śmierci ich rodziców. (...) Danuta i Eugeniusz Bedowie w sposób nie budzący zastrzeżeń wypełniają obowiązki opiekuńczo-wychowawcze wobec wnuków. Dzieci zachowały również pozytywne doświadczenia z kontaktów z wujostwem - Barbarą i Robertem J. (...) Kierując się więzią emocjonalną dzieci z osobami ubiegającymi się o pełnienie pieczy zastępczej - należałoby wskazać dziadków. W przypadku zaistnienia przeciwwskazań do pełnienia roli rodziny zastępczej najbardziej predestynowani do tej roli są Barbara i Robert J.

Czytaj też: Tragiczny wypadek na Spalicach

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto