- Film to nie moja bajka, rzadko bywam w kinie, nie orientuję się w nowościach. A to, że sam teraz gram to zupełny przypadek - mówi Radosław Żyła, na co dzień prowadzący firmę związaną z BHP. Trzy lata temu pan Radek pojechał z córką i jej koleżanką na casting do Wrocławia.
- To one chciały występować, a nie ja - opowiada. - Siedziałem na korytarzu i czytałem gazetę, kiedy panie z produkcji zaczęły mnie namawiać, żebym spróbował sił przed kamerą. Najpierw się z tego śmiałem, ale potem pomyślałem: skoro tu jestem, zobaczę jak to wygląda.
Nietrudno się domyśleć, że to właśnie pan Radek dostał propozycję współpracy z firmą Tako Media. Do tej pory wystąpił w dziesięciu odcinkach filmów produkowanych dla Polsatu. M.in. w Trudnych sprawach, Dlaczego Ja?, a ostatnio w Dniu, który zmienił moje życie. - Gram ojców, mężów, czasem konkubentów, raz byłem podejrzany o morderstwo, no i miałem w filmie całą gromadkę dzieci - wylicza oleśniczanin i podkreśla, że już przy rozpoczęciu współpracy wykluczył role, których nigdy nie zagra.
- To m.in. pedofil, zboczeniec - mówi Radosław Żyła traktujący pracę przed kamerą jako przygodę. - I odskocznię od tego, co robię na co dzień - mówi, przyznając że traktuje to zajęcie z dystansem. - Nie spinam się przed kamerą, jestem naturalny i chyba o to właśnie chodzi reżyserom - mówi oleśniczanin, który zdradza też, że występy w popularnych filmach przynoszą mu rozpoznawalność.
- Byłem na Woodstocku i nawet tam podeszła do mnie grupa ludzi mówiąc, że znają mnie z telewizji - śmieje się. Jest też drugi aspekt telewizyjnego aktorstwa. - Wiele osób poważnie podchodzi do ról, w które się wcielam - mówi. - Grałem kiedyś człowieka, który miał kłopot z odzyskaniem wynajmowanego domu. Już podczas emisji odcinka zadzwonił do mnie starszy znajomy, pytając dlaczego nie powiedziałem mu o swoich kłopotach i zadeklarował pomoc.
Praca nad odcinkiem trwa zazwyczaj trzy dni. Przed rozpoczęciem zdjęć aktorzy-amatorzy spotykają się z ekipą, oglądają francuską lub niemiecką wersję filmu. Na planie pojawiają się dzień później. - A tam praca bywa nudna, jest dużo oczekiwania, dubli. Bywało, że graliśmy do 2 w nocy - opowiada Radosław Żyła, którego pytamy też, jak jego pracę w filmie oceniają najbliżsi. - Mówią, że jestem autentyczny - puentuje.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?