Przyjaciele pytali: Michał, na cholerę ci ta polityka!

Ma 48 lat. Nie jest rodowitym oleśniczaninem,ale w 1993 roku los rzucił go właśnie do naszego miasta.
- Urodziłem się w Piotrkowie Trybunalskim, tam skończyłem liceum i zdałem maturę - mówi. - O medycy nie marzyłem od zawsze, ale impulsem do tego, by zdawać na Wojskową Akademię Medyczną w Łodzi,były rodzinne tradycje.
Lekarzem w mundurze był stryj pana Michała-Ignacy,który służył jako oficer medyczny RAF podczas II wojny światowej. Rodzinne tradycje kontynuował też kuzyn - To- masz.-Zainspirowany przez nich postanowiłem pójść na Wojskową Akademię Medyczną- opowiadał nam jeszcze przed kampanią wyborczą Michał Kołaciński. - Wiedziałem, że te studia zapewnią mi stabilną pracę i dadzą szansę na szybkie usamodzielnienie się.
W1993 roku pan Michał dostał trzy propozycje pracy. Jako lekarz w mundurze mógł się sprawdzić, służąc w Świdwinie, we Wrocławiu lub w Oleśnicy. - Przyjechałem do Oleśnicy, bo tu taj pracował już mój kuzyn Tomasz - wspomina z uśmiechem pan Michał. - I zakochałem się w tym mieście od pierwszego wejrzenia.
To właśnie w Oleśnicy podczas stażu na oddziale pediatrycznym pan Michał poznał swoją przyszłą żonę,Annę.
- Pracowałam na internie i pamiętam, jak przed Sylwestrem nieżyjący już wspólny kolega zaproponował noworoczną imprezę. Tam się poznaliśmy i od tego czasu jesteśmy razem - uśmiecha się Anna Kołacińska, lekarka pracująca w oleśnickim szpitalu i szefowa przychodni przy ul. Hallera.
Dzisiaj Kołacińscy są szczęśliwym małżeństwem, mają dwoje dzieci - Hanię i Maćka.

Wypady w Bieszczady

Jakim człowiekiem jest mężczyzna, który przejął stery w Oleśnicy i wygrał z burmistrzem zarządzającym miastem od 20 lat?
- Bardzo obowiązkowym, poukładanym i słownym - mówi o mężu pani Anna.
Pan Michał przyznaje,że wolny czas, który uda mu się wygospodarować spędza zimą z kijem hokejowym, latem - na rowerowych trasach, lub... na kursie tańca. - Zaciągnęła mnie na niego żona i przyznam, że choć na początku miałem pewne opory, taneczny relaks okazał się strzałem w dziesiątkę - uśmiecha się pan Michał,który raz w roku pozwala sobie też na „męski” wypad w Bieszczady, a w domu jest... bardzo dobrym kucharzem.
- Daniem popisowym Michała jest pasztet według przepisu mojej mamy, który przyrządza zawsze przed świętami - chwali męża pani Anna.

Zawodowo spełniony

O swojej pracy małżonkowie- lekarze mówią z wielką pasją. - Nigdy nie widziałem się na chirurgii - przyznaje szczerze pan Michał.-A pediatria, pewnie także względu na doktor Winkler którą na początku kariery spotkałem na swojej drodze, stała się moim powołaniem.
Małych pacjentów doktor Kołaciński przyjmuje w oleśnickiej poradni przy ul. Kilińskiego, w Dobroszycach i Dobrzeniu. Peł- ni także dyżury internistyczne przy ul. Hallera. Jeszcze w lipcu Anna Kołacińska mówiła nam:
- Już się martwię, jak zorganizuję pracę przychodni, gdy Michał przeniesie się do ratusza. Jest bardzo pracowitym lekarzem, przyjmuje naprawdę wielu pacjentów.
I tu pytanie, które - przed podjęciem wyborczej decyzji - stawiali sobie oleśniczanie: czy lekarz może być dobrym burmistrzem? - Jeśli lekarz nie może być dobrym menadżerem to Polska jest w kłopotach, a pani premier powinna oddać kasę za studia. A tak na poważnie - przepracowałem w zawodzie 22 lata. Większość po 10-12 godzin dziennie, nierzadko w wolne soboty i święta, więc chyba spłaciłem z nawiązką wykształcenie - odpowiada.
Decyzja o starcie w wyborach zapadła po długiej rodzinnej naradzie. -Wszystkie ważne dla nas kwestie rozstrzygamy w ten sposób - mówi pan Michał, który przyznaje też: - Start był naturalną konsekwencją mojej aktywności politycznej.Decyzja nie była kwestią chwili, ale kiełkowała powoli w trakcie wielu dyskusji i rozmów z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi.
Ostatecznym impulsem było - jak przyznaje - poparcie Dawida Jackiewicza w trakcie spotkania opłatkowego w styczniu. Kołaciński jest szefem powiatowym Prawa i Sprawiedliwości, a Jackiewicz europosłem tej partii.

Po co ci to?

Decyzja o starcie przez jednych została przyjęta z euforią, inni pukali się w czoło. Pojawiały się głosy zdziwienia, że szanowany lekarz, z dobrą pozycją, chce się bawić w politykę.
- Przyjaciele i znajomi zadali mi pytanie: Michał - po co ci to ? Po cholerę ci polityka i kandydowanie? Przecież masz rodzinę, dobrą pracę, materialnie nic nie zyskasz, a narobisz sobie tylko wrogów. Po co ci problemy, pretensje, nieoczekiwane i niesprawiedliwe oskarżenia, spory i trudne decyzje? A ja mam dla nich jedną odpowiedź: bo patrzę w przyszłość, bo chcę, by moje i wasze dzieci miały szansę na realizację swoich marzeń tutaj, w moim mieście, by nie musiały szukać warunków do realizacji swoich planów na zmywaku w Irlandii, czy Niemczech, by nie traktowały Oleśnicy tylko jako atrakcyjnej sypialni, w której prześpią szansę na rzeczywisty rozwój - odpowiadał sceptykom Kołaciński.

Burmistrzem się bywa

Praktyka zawodowa, częsty kontakt z mieszkańcami, którzy trafiali pod lekarskie skrzydła doktora Kołacińskiego, na pewno pomogły mu w wyścigu o fotel w ratuszu. Pacjenci doktora podzieli się na tych, którzy dopingowali mu w wyścigu i tych, którzy żałowali, że stracą swojego lekarza. No właśnie, czy Michał Kołaciński będzie praktykującym lekarzem, gdy obejmie już urząd burmistrza Oleśnicy.
- Nie będzie to możliwe w takim wymiarze jak dzisiaj, ale wiem, że burmistrzem się bywa, a lekarzem się jest - mówił nam jeszcze przed wyborami.