Kilkaset mandatów karnych za wykroczenia na drodze wystawia rocznie oleśnicka policja. Są tacy, którzy przyjmują karę z pokorą. Ale nie brakuje też kierowców, którzy za wszelką cenę chcą uciec od odpowiedzialności.
- Najczęściej przepraszają ci, którym się finansowo nie przelewa - mówi Bernadeta Pytel z oleśnickiej drogówki. - Ci, którzy jeżdżą lepszymi samochodami, mimo swojej winy nie potrafią się do niej przyznać.
Powodów niezapięcia pasów i przekroczenia dozwolonej prędkości jest mnóstwo. - Jedna pani nie zapięła pasów, bo nie chciała pobrudzić sobie bluzki . Inna bardzo się spieszyła, bo miała ciasto w piekarniku - opowiadają funkcjonariusze i dodają, że czasami można także usłyszeć, że kierowcy spieszą się do teściowej, bo ta czeka z obiadem. Zdarza się też pozostawiona na gazie zupa lub dziecko nieodebrane z przedszkola.
- Umówmy się, że większość tłumaczeń, którymi raczą nas kierowcy jest nie na miejscu - mówi Artur Szewczyk, kierownik Referatu Ruchu Drogowego.
W trakcie wypisywania mandatu policjanci dużo słyszą też na swój temat. Funkcjonariuszki, które pracują w naszej komendzie wiedzą o tym najlepiej. Bernadeta Pytel, Judyta Morawska i Anna Dwojak przyznają, że mężczyźni, aby uniknąć kary komplementują panie w mundurach. - Słyszymy na przykład o tym, jak jesteśmy ładne - mówi pani Bernadeta. - Kiedy okazuje się, że miłe słowa nie działają, a mandat i tak wędruje do kierowcy, sytuacja odwraca się o 180 stopni.
Panie przyłapane na złamaniu przepisów również starają się czarować. Wobec panów policjantów starają się być nad wyraz atrakcyjne. - Mrugają oczkami i trzepocą rzęsami byle tylko uniknąć kary - opowiada Artur Szewczyk. A Bernadeta Pytel dodaje: - Wobec nas zachowują się dokładnie na odwrót. Mimo popełnionego błędu są zazwyczaj bardzo aroganckie. To chyba taka kobieca natura - śmieje się funkcjonariuszka.
Wiele do powiedzenia mają także ci, którzy jadą na podwójnym gazie. - Kiedyś zatrzymaliśmy do kontroli księdza, który miał 1,5 promila, a tłumaczył się... winem mszalnym - opowiada Marek Wójcicki. - Pan, który miał ponad promil we krwi po południu, mówił że wypił do obiadu dwa piwa, ale... dnia poprzedniego i do teraz go trzyma - opowiada Piotr Lemiech. Funkcjonariusze pamiętają też inne tłumaczenia. - Ludzie przekonują nas, że brali leki na bazie alkoholu lub... jedli czekoladkę z nadzieniem - opowiadają policjanci. - Można by o tym napisać książkę - puentują.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?