Oszukują swoich pracodawców

Oszustwo szybko wyjdzie na jaw
Pracownik, który jest na tzw. chorobowym musi liczyć się z tym, że w każdej chwili do jego drzwi może zapukać inspektor z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych aby sprawdzić jego stan zdrowia. Zdarza się jednak tak, że pomysłowi pracownicy będący na L-4 myślą, że im się upiecze i nie korzystają z niego w odpowiedni sposób.
Pewien mężczyzna z okolic Oleśnicy w tym samym czasie był zatrudniony w dwóch firmach. W jednej pobierał zasiłek chorobowy, a w drugiej jakby nigdy nic pracował. Była także sytuacja, że inspektorzy z ZUS-u chcieli skontrolować kobietę która zwolnienie lekarskie otrzymała na dwa tygodnie. Okazało się jednak, że domniemana chora wyleciała na urlop za granicę. Był także pan z zaleceniem leżenia przeprowadzający generalny remont w domu i właścicielka salonu fryzjerskiego, która zamiast leżeć w łóżku czesała w tym czasie klientkę na wesele. We wszystkich tych przypadkach sielanka trwała do czasu, bo niesforni pracownicy musieli zwrócić pobrany zasiłek.
- Kiedy firma zatrudnia do dwudziestu pracowników kontrole przeprowadza ZUS, kiedy pracowników jest więcej ma do nich prawo również zakład pracy - mówi Iwona Kowalska, rzecznik prasowy ZUS. O tym, kto zostaje skontrolowany decyduje los, a właściwie komputer lub pracodawca. Jak mówi rzeczniczka powodów do pokuszenia się o nieprawdziwe zwolnienie L-4 może być wiele. - To trudna sytuacja na rynku lub zwyczajnie koniec umowy z firmą, która nie chce jej przedłużyć - wyjaśnia Kowalska. Jak mówi nawet 10 procent zwolnień jest cofniętych na bazie przeprowadzanych kontroli. Obecnie chory na zgłoszenie do ZUS-u druku od lekarza ma siedem dni. - Kiedy system się zmieni na elektroniczny będziemy wiedzieli o chorobowym pracownika już od pierwszego dnia - powiedziała nam rzeczniczka.