Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oleśnica: Żona polityka może być receptą na sukces

Katarzyna Kijakowska
Anna i Michał Kołacińscy
Anna i Michał Kołacińscy archiwum prywatne
Karierę w samorządzie robią ich mężowie. Są burmistrzami, wójtami, starostami. One stoją obok. Jak wspierają swoje drugie połówki? Czy bycie na świeczniku pomaga czy przeszkadza w codzienności? Kim są i czym zajmują się nasze bohaterki?

Aleksandra Kocińska, żona starosty Wojciecha Kocińskiego, ma pedagogiczne wykształcenie. Ale w szkole pracowała tylko przez dwa lata. - Zrezygnowałam, gdy w 1997 roku mąż otworzył kantor wymiany walut w Sycowie i potrzebował mojej pomocy - opowiada. - Z powodu zaangażowania męża w działalność społeczną od 2002 roku ja jestem właścicielką rodzinnej firmy.
Kocińscy poznali się na weselu u wspólnych znajomych po ukończeniu szkoły średniej, mimo że chodzili do tego samego liceum. Są 23 lata po ślubie. Jak wspierają się na co dzień? - Zawsze dużo rozmawiamy - mówi pani Aleksandra. - W każdej kampanii zarówno ja, jak i dzieci wspierałam męża, byłam nawet jego pełnomocnikiem wyborczym.
Pani Aleksandra nie ukrywa, że żyje powiatową polityką. - Najczęściej to ja pierwsza czytam wiadomości internetowe i przekazuję mężowi istotne informacje - przyznaje. - Staram się też uczestniczyć w wielu powiatowych wydarzeniach powiatowych, mimo że większość domowych i firmowych obowiązków spadła na mnie - mówi, a pytana, jak rodzina Kocińskich radzi sobie z najtrudniejszych tematem tej kadencji - szpitalem - przyznaje: - Tragiczna sytuacja szpitala do której doprowadziły poprzednie władze zmusza męża do podejmowania takich a nie innych decyzji. Nigdy nie usłyszałam od męża ,że on chce coś zamknąć. Cały czas wałkowane jest to, jak oba szpitale uratować - mówi.

Urszula Czechowska to “zaprawiona w bojach samorządowych” żona zastępcy burmistrza Bierutowa. Na co dzień jest dyrektorem Przedszkola Miejskiego w Bierutowie. - Aktualnie najbardziej czuję się babcią pewnego urzekającego chłopca - uśmiecha się pani Urszula. - Co prawda z racji mojego zawodu mam w pracy 167 podobnych maluszków, ale żaden z nich nie mówi do mnie babciu.
Praca z dziećmi jest dla żony Andrzeja Czechowskiego pasją. - Wychowywanie i nauczanie dzieci daje mi ogromną satysfakcję - mówi. - Miło jest widzieć jak się rozwijają, rosną i odnoszą sukcesy. Takie obserwacje motywują do działania. Dlatego uważam, że pasja w życiu jest bardzo ważna i najlepiej, aby naszą pasją stała się praca, bo nie ma nic lepszego niż robić to, co się kocha.
Poza opieką nad wnukiem i pracą zawodową Urszula Czechowska kocha swój ogród.
- Czasami, gdy bywam zmęczona, pielęgnacja ogrodu stanowi dla mnie niezwykły relaks, odskocznię - mówi, a pytana jak postrzega pracę swojego męża, mówi, że to służba. - To wielki zaszczyt, ale też obowiązek i odpowiedzialność - mówi, przyznając, że związek z osobą pełniącą funkcję publiczną oznacza też wyrzeczenia. - Z chwilą objęcia przez męża funkcji zastępcy burmistrza zmieniło się nasze życie. Wiele ważnych dla nas w naszym życiu prywatnym rzeczy zeszło na drugi plan. - dodaje.
Pani Urszula często towarzyszy mężowi w oficjalnych spotkaniach. - Mąż jest tytanem pracy, ale rodzina jest dla niego najważniejsza i jest szczęśliwy, gdy jest przekonany, że ja ogarniam sprawy domowe, bo on może realizować się wtedy zawodowo - mówi nasza rozmówczyni. I dodaje: Najważniejsze, to podchodzić do wszystkiego z wyrozumiałością i spokojem.

Ważny rok

Marzena i Artur Cioskowie są małżeństwem od roku. - Męża poznałam kiedy był jeszcze nauczycielem. Nie sądziłam, że przyjdzie mi być w przyszłości żoną wójta - mówi druga połówka gospodarza Dobroszyc, przyznając, że ostatni rok był dla nich rokiem przemiany. - Przeprowadziłam się z okolic Kalisza, by zamieszkać z mężem w Dobroszycach - opowiada pani Marzena. - Już po ślubie podjęliśmy decyzję o budowie domu, do którego niebawem się wprowadzimy - opowiada żona wójta, która na co dzień pracuje w sekretariacie szkoły i studiuje pedagogikę w Wyższej Szkole Zarządzania Edukacja. - Praca i nauka wypełniają mi te chwile kiedy brakuje męża - mówi młoda mężatka. - Mąż jest osobą zaangażowaną w pracę, a ja często jestem zazdrosna, że poświęca jej więcej czasu niż mnie - uśmiecha się pani Marzena, dodając że jednocześnie, że spędzają z mężem każdą wolną chwilę. - Lubimy jeździć rowerami, chodzić na squash’a, na basen czy na długie spacery po lesie - opowiada. - Okolica Dobroszyc sprzyja takiej formie spędzania czasu wolnego. Mąż bardzo lubi góry, a swoją pasją zaraził również mnie. Kiedy trafi mu się wolna sobota zabiera mnie w Karkonosze, a ja w rewanżu pokazuję mu moje rodzinne okolice. Pani Marzena przyznaje, że bycie żoną polityka nie jest łatwą rolą. - Cieszę się, że nowa praca męża nie odmieniła. Ale są też jej minusy. Mąż wraca późno do domu, a telefon to udręka, bo nigdy się z nim nie rozstaje - uśmiecha się.

Liczyliśmy się z tym

Anna Kołacińska, żona burmistrza Oleśnicy, szkołę podstawową i liceum kończyła w naszym mieście. Po maturze wyjechała na studia do Wrocławia. Dlaczego została lekarzem?- To był naturalny wybór - mówi. - Praktycznie cała moja rodzina była i jest związana z medycyną. Tata był lekarzem, dwaj starsi bracia zaczęli wówczas swoją drogę zawodową w tym kierunku. Po studiach wróciłam do Oleśnicy i związałam swój los z oddziałem wewnętrznym naszego szpitala - opowiada pani Anna . - Wspominam te czasy z rozrzewnieniem. Kolejni ordynatorzy: dr Wojewódzka, dr Giżycka, dr Sowiński byli dla nas autorytetami, a równocześnie stanowiliśmy fantastyczny zespół lekarsko-pielęgniarski. Mimo dużo większej ilości chorych niż obecnie, dogadywaliśmy się bez problemów - opowiada lekarka, która teraz jest zatrudniona jako kierownik i lekarz POZ w Przychodni Rejonowej nr 2 przy ul. Hallera.
Przyznaje jednak, że gdy wraz z mężem rozpoczynali karierę zawodową wiele razy rozważali wyjazd za granicę. - W tamtych czasach nasze zarobki były naprawdę marne. Wielu naszych koleżanek i kolegów skorzystało z takiej oferty np. w Niemczech lub Szwecji - opowiada Anna Kołacińska. - Broniłam się przed wyjazdem rękami i nogami, bo uważałam, że pieniądze to nie wszystko. Tu była cała nasza rodzina, przyjaciele, dobrzy sąsiedzi. Z perspektywy czasu widzę, że to był właściwy wybór.

Jak Kołacińscy żyją po wyborach? Pani Anna twierdzi, że ich życie rodzinne praktycznie się nie zmieniło. - Już wcześniej mój mąż dużo pracował. Rzadko kiedy wracał przed 19 do domu - mówi. - Może weekendy są teraz bardziej zajęte . Wiele imprez odbywa się właśnie wtedy, ale staramy się bywać na nich razem.
Żona burmistrza Michała Kołacińskiego przyznaje, że często rozmawia z mężem o sprawach miasta. - Mamy zbieżne poglądy i doskonale się rozumiemy, choć bywa, że mam jakąś krytyczną uwagę - przyznaje. - Oczywiście zdarza się też, że moi pacjenci nie mogą się oprzeć, aby nie wyrazić swojej opinii na bieżący temat, mają jakiś wniosek bądź wątpliwości. Nie obrażam się za to i staram się przekazywać je dalej - mówi, zapewniając, że nie sugeruje żadnych rozwiązań. - Wiem, że mąż liczy się ze zdaniem mieszkańców, a każdą decyzję rozważa gruntownie w gronie współpracowników. Anna Kołacińska przyznaje też, że trochę tęskni za prywatnością. - Ale liczyliśmy się z tym, decydując się na udział w życiu publicznym - puentuje.

od 12 lat
Wideo

echodnia Ksiądz Łukasz Zygmunt o Triduum Paschalnym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto