Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Oleśnicy stchórzył! Wystraszył się protestujących

Katarzyna Kijakowska
Michał Kołaciński, burmistrz Oleśnicy wycofał sporną działkę z przetargu
Michał Kołaciński, burmistrz Oleśnicy wycofał sporną działkę z przetargu fot. Grzegorz Kijakowski
Michał Kołaciński, burmistrz Oleśnicy w ogniu krytyki. Także ludzi z Razem dla Oleśnicy. - Wycofanie działki na Serbinowie z przetargu to niebezpieczny precedens - mówi Andrzej Sowa

Na miejskich działkach przy ul. Wojska Polskiego, w sąsiedztwie zbudowanego już bloku, nie powstaną kolejne budynki. To decyzja burmistrza Michała Kołacińskiego, który w oficjalnym komunikacie odwołał i unieważnił przetarg ogłoszony na sprzedaż tej działki. Miał takie prawo, ale echa tej sprawy nie milną. Także w środowisku burmistrza. Są obrońcy tej decyzji, są i jej przeciwnicy. I jedni, i drudzy szli do wyborów pod jednym szyldem: Razem dla Oleśnicy.

Zła praktyka
Andrzej Sowa (w kadencji 2006-2010 szef komisji ładu przestrzennego w radzie miasta) nie ma wątpliwości, że taki sposób załatwienia tej sprawy, może prowadzić do niebezpiecznego precedensu.
- Zaistniała sytuacja stwarza możliwość paraliżowania wszystkich wymagających konsultacji i uzgodnień decyzji władz miasta - uważa (cały wywiad z byłym radnym pod tekstem, red.) - mówi Sowa. Uważa on, że radni zadziałali zbyt pochopnie i wywarli na burmistrzu niepotrzebną presję.
Podobne słowa słyszymy od byłego burmistrza Oleśnicy. - W ten sposób można zanegować wszystko, a miasto musi się rozwijać, żeby żyło. Żadnego miasta nie stać na rezygnację z zabudowy uzupełniającej- mówi krótko Jan Bronś. I dodaje, że koncepcja, którą pokazano podczas spotkania z mieszkańcami zakładająca powstanie sześciu budynków, była...tylko koncepcją.

- To nie jest wiążący dokument. To raczej poglądowy obraz mający pokazać jak można, ale nie trzeba zagospodarować dany teren. Po jej powstaniu wiedziałem, że na sześć bloków w tym miejscu nie będzie mojej zgody, ale nie negowałbym jej całej, bo wbrew obawom mieszkańców Serbinowa nowe budynki mogłyby ich oddzielić od ruchu samochodowego na starej drodze numer 8 - mówi, podkreślając, że zarzuty o braku jawności przy stawianiu pierwszego bloku są nieprawdziwe. - Informacja była podawana do wiadomości publicznej. Pytanie, dlaczego zainteresowani wtedy nie zabrali głosu w tej sprawie - mówi.

Szkoda mandatów?
Radny Paweł Bielański patrzy na tę kwestię inaczej. Ustępstwo burmistrza Michała Kołacińskiego nazywa odważną decyzją, a jego spotkanie z mieszkańcami nowością. Odnosi się też do wycofania się miasta z ogłoszonego przetargu.

- Może dobrze to o nas (radnych, red.) nie świadczy, ale ktoś “z zewnątrz” szerzej otworzył nam oczy na te założenia i ich ułomność - uważa. I zapewnia, że burmistrz miał prawo do „wystawienia” działki na sprzedaż , jak również miał prawo wycofać ją z postępowania przetargowego. - Dlatego ani radni ,ani burmistrz nie złamali prawa - napisał na facebooku w toczącej się tam dyskusji.
W kuluarach mówi się, że burmistrz ugiął się z obawy przed utratą głosów mieszkańców w kolejnych wyborach samorządowych. By nie zaszkodzić swoim radnym wybranym w tamtych okręgach (to Adam Wójcik i Paweł Bielański ). - Dlaczego burmistrz, skoro tak bardzo liczy się z opiniami mieszkańców, nie pytał ich o zgodę na sprzedaż działki pod zabudowę wielorodzinną rok temu, kiedy sam występował o wydanie warunków zabudowy tego terenu - słyszymy od jednego z naszych rozmówców.

Co pokazano wyborcom?
Taki dokument jest konieczny, by sprecyzować pod co działka jest przeznaczona, gdy teren nie ma planu zagospodarowania przestrzennego. Może go wydać miasto, może o niego wnioskować osoba zainteresowana danym terenem. W przypadku Wojska Polskiego wniosków osób z zewnątrz (np. deweloperów) nie było. Dokument został wydany przez miasto, by przyspieszyć ewentualną procedurę zagospodarowania tego miejsca po sprzedaży terenu w tym roku. - Dlaczego o tym nie powiedziano mieszkańcom Serbinowa, tylko wyciągnięto koncepcję, która nie świadczy o niczym. Można było przecież pokazać też warunki zabudowy wydane rok temu przez tę władzę - mówi kolejny nasz rozmówca. - Rozumiem, że teraz wszystko można w mieście oprotestować pod płaszczykiem konsultacji . Żeby rządzić trzeba mieć odwagę, by podejmować trudne decyzje. A nie tylko te, które się danej grupie podobają.

Rozmowa z Andrzejem Sową, byłym szefem komisji ładu

Czy jako szef komisji ładu przestrzennego przy tworzeniu studium/planów spotykał się Pan z mieszkańcami, którzy mieli swoje uwagi do tych dokumentów? Czy oleśniczanie z innych części miasta składali wnioski w tych kwestiach?
Zarówno podczas ustalania studium w 2007roku, jak i w trakcie uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, czy też w procesie scalania i podziału nieruchomości, zainteresowani mieszkańcy zgłaszali uwagi do przedstawionych projektów. Wszystkie wnioski były poważnie traktowane i rozpatrywane z ich udziałem na specjalnych posiedzeniach komisji ładu. W drodze dialogu zawsze udawało nam się znaleźć porozumienie. Wiele obaw mieszkańców zostawało rozwianych po wyczerpujących wyjaśnieniach planisty lub naczelników wydziałów. Tam, gdzie rzeczywiście obawy mieszkańców były słuszne, udawało nam się znaleźć kompromisowe i satysfakcjonujące ich rozwiązania, nieburzące jednak sensu i kształtu całości. Bywały sytuacje, gdy jako radni musieliśmy naprawdę walczyć ze stanowiskiem projektanta studium, by znalazł sposób na uwzględnienie racji mieszkańców. Zdarzało się także, że w interesie ogółu musieliśmy wielokrotnie i do skutku tłumaczyć grupom mieszkańców, iż proponowane rozwiązania są najlepszymi z możliwych, a ich odrzucenie przez nich będzie niekorzystne dla miasta. Mam świadomość, że nie zawsze wszyscy byli zadowoleni z wypracowanego kompromisu, ale zdecydowana większość akceptowała osiągnięte porozumienie. Wyjątki wynikały zdecydowanie z niczym nieuzasadnionej nieustępliwości oraz braku dobrej woli i chęci zrozumienia interesu ogółu mieszkańców. We wszystkich znanych mi przypadkach mieszkańcy zgłaszali swoje uwagi zgodnie z prawem i przewidzianymi procedurami, na etapie ustalania zapisów uchwał, czyli w najlepszym momencie na uwzględnienie ich wniosków. To bardzo ważne dla radnych, by w trakcie prac nad projektami poznać zdanie mieszkańców i w razie potrzeby dostosować je do wyrażonych oczekiwań. Tylko taka droga – rozmów w odpowiednim miejscu i czasie – gwarantuje należyte rozpatrzenie wniosków, rozpoznanie problemu i dyskusję nad znalezieniem właściwego rozwiązania przed podjęciem uchwał i ich realizacją. We wszystkich innych przypadkach, zarówno mieszkańcy, jak i radni, nie mają podstaw na sensowne i zgodne z prawem rozwiązanie problemu.

Jak ocenia Pan ruch obecnej władzy w stosunku do terenu na Serbinowie? Czy słusznie wycofano się z przetargu na tym etapie? Jak ocenia Pan zachowanie burmistrza? Jak radnych?
Myślę, że w tym przypadku radni zadziałali zbyt pochopnie i niepotrzebnie wywarli tak dużą presję na burmistrzu, by natychmiast wycofał się z ogłoszonego przetargu. Nie mnie oceniać podjętą przez burmistrza decyzję, jednak uważam, że inne rozwiązanie zaistniałej sytuacji było możliwe. Potrzeba było jedynie czasu na dialog i dyskusję z poszanowaniem prawa i obowiązujących reguł przez obie strony. Rozumiem troskę mieszkańców Serbinowa o zieleń w otoczeniu ich domów i obawy o miejsca parkingowe. Te problemy nie są obce mieszkańcom innych części miasta i nurtują również mnie osobiście. Nie rozumiem natomiast, dlaczego mieszkańcy Serbinowa nie angażowali się w sprawę bezpośrednio ich dotyczącą podczas ustalania dla spornych działek warunków zabudowy w 2012 i 2015 roku, skoro jako najbliżsi sąsiedzi – strony postępowania - mieli możliwości składania do nich wniosków i uwag na każdym etapie tego procesu. Niewykorzystanie tej możliwości powinni zauważyć radni i zastanowić się, czy słuszne jest tak bezkrytyczne poparcie protestu, do którego nie doszłoby, gdyby mieszkańcy interesowali się wcześniej sprawą i korzystali z przysługujących im praw. Nie może bowiem być tak, że jedni dochodzą swych racji zgodnie z prawem i procedurami, a inni idą na skróty i protestują przeciw decyzjom, które wcześniej ich nie interesowały i nie angażowały do działania.

Czy ta sytuacja Pana zdaniem nie stwarza niebezpiecznego precedensu?
Zaistniała sytuacja stwarza możliwość paraliżowania wszystkich wymagających konsultacji i uzgodnień decyzji władz miasta. Radni, popierając protest poza tym procesem, jakby powiedzieli mieszkańcom, że po co mają brać udział w konsultacjach, po co mają zgłaszać konstruktywne wnioski i uwagi, wreszcie po co mają rozmawiać z władzami we właściwym miejscu i czasie, skoro wystarczy zebrać podpisy i zaprotestować przeciw podjętym decyzjom, by uzyskać bezwarunkowe uwzględnienie tylko swoich racji. Może sama sprawa jest na tyle mało ważna, że szkoda czasu na dyskusję o sposobie i okolicznościach podjętej w odpowiedzi na protest decyzji, nie mniej jednak rodzi niebezpieczny precedens. Co będzie, gdy radni, nie bacząc na już poczynione i wiążące ustalenia, poprą podobny protest, paraliżujący ważną dla miasta inwestycję, np. budowę wschodniej obwodnicy Oleśnicy?

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto