Oleśnica: Strefa nas wykańcza

Oleśniccy przedsiębiorcy prowadzący swoje punkty w strefie płatnego parkowania nie kryją rozgoryczenia: - Październik nie był jeszcze najgorszy, bo ludzie dopiero przyzwyczajali się do tego, że trzeba płacić za parkingi - mówi Paweł Wika, który prowadzi w Rynku punkt z telefonami. - Ale od połowy listopada zaliczamy zgon. W obrębie strefy już 20 osób otrzymało wymówienia i od stycznia będzie na lodzie.

Zdjęcie i mandat

Z jednym z pracowników rozstał się Dariusz Bezrąk z pizzerii PePe. - Obroty są mniejsze, bo mieliśmy dużo klientów, którzy przyjeżdżali do nas samochodami - mówi właściciel. - Teraz, jak mają zapłacić, wolą wybrać inne pizzerie. Nasi rozmówcy wskazują też na inny problem: - Ludzie boją się mandatów - mówi Wika. - Znam przypadek oleśniczanki, która poszła po bilet, a gdy wróciła miała już wypisany mandat. Inkasent uznał, że jego wycofanie może załatwić tylko biuro obsługi strefy. Tam nie było osoby kompetentnej, a dzień później na anulowanie mandatu było za późno. - Inkasenci prześladują naszych klientów, więc ci zamiast do nas jadą do sklepów, gdzie za parkingi nie trzeba płacić i nikt nie czeka na nich z bloczkiem mandatów - mówi zdenerwowany.

Lokale puste?

Zdaniem przedsiębiorców pokłosiem strefy będą puste lokale użytkowe.
- Do końca lutego wyprowadza się pani prowadząca sklep z odzieżą w Rynku. To na dzień dzisiejszy jedyne wypowiedzenie, jakie do nas trafiło - potwierdza Danuta Jeżyna z Zakładu Budynków Komunalnych. Chodzi o sklep Ups.
- To dopiero początek, bo ludzie liczą, że w grudniu jeszcze trochę zarobią, styczeń i luty będą sądnymi miesiącami - przewiduje Bartłomiej Siwecki, prowadzący w strefie dwa lokale. Co na to władze miasta? Od skarbnik Joanny Jarosiewicz dowiedzieliśmy się, że w listopadzie dochody ze strefy wyniosły 47 tys. zł. - Ale strefa nie powstała po to, by generować dochody - mówi burmistrz Jan Bronś. - Chodziło o rotację miejsc parkingowych w mieście i to się udało.
- Szkoda tylko, że zrobiono to naszym kosztem - puentuje Wika.